Sprawę rodziny, która znalazła się w trudnym położeniu, nagłośnili reporterzy „Interwencji”. Przez ponad dwie dekady kobieta i młody mężczyzna zajmowali stary budynek stacji kolejowej w Bystrzycy Dolnej.
Na początku kwietnia zostali eksmitowani. – Ich dobytek komornik po prostu wystawił na zewnątrz – tłumaczy jedna z dziennikarek.
Dramat w Bystrzycy Dolnej. Rodzina eksmitowana z budynku po 25 latach
Reporterzy programu, który emitowany jest na antenie Polsatu News, wybrali się na miejsce, by na własne oczy zobaczyć meble, a także całą masę rzeczy osobistych, należących do niepełnosprawnej matki i jej syna, który ukończył szkołę specjalną. Część rzeczy trafiła do kontenerów i została wywieziona – twierdzi młody mężczyzna. – Na śmieci – opowiada.
Jedyne pieniądze, jakie ma „na życie” kobieta, to zapomoga z miejskiego ośrodka pomocy społecznej – mówi „Interwencji” jeden z rozmówców, znajomy mieszkanki Bystrzycy Dolnej. Czasami dorabiała sobie u niego, wykonują mało skomplikowane prace. – Opiekowaliśmy się tą rodziną – tłumaczy.
Ojciec chłopaka i mąż niepełnosprawnej kobiety pracował ponad 10 lat na kolei państwowej. – Ten budynek mu przydzielili – i mojej mamie – opowiada. Dostał je jako mieszkanie służbowe. W środku był prąd, nieruchomość przeszła też niewielki remont. – Było okej, mieliśmy studnię czynną. Brało się ze studni bieżącą wodę – wskazuje, lecz później stało się to niemożliwe, więc musieli zapewniać sobie jej zapas w butelkach.
– Rodzina miała zaległość w czynszu. Wyrok eksmisyjny zapadł w 2011 roku. (...) Wydaje się, że Polskie Koleje Państwowe zapomniały o stacji i „dzikich lokatorach” – mówi reporterka, dodając, że w miejscu tym ponownie otwarto linię – ze Świdnicy do Jedliny-Zdroju. Pewnego dnia do domu zapukał komornik.
Dolny Śląsk. Pojawiła się nadzieja
– Dlaczego mnie oni stąd wyrzucili? Nie wiem – zastanawia się w rozmowie z „Interwencją” niepełnosprawna kobieta. – Nie mogłem się otrząsnąć – mówi natomiast młody mężczyzna, który przyznaje, że obecność komornika i podjęte działania, czyli wyrzucenie części rzeczy do kontenerów, go „zszokowały”. Kobieta tłumaczy, że nie zdążyła zabrać niektórych swoich rzeczy, takich jak kosmetyki. – Nie dali mi tego zrobić – zaznacza.
Znajomy kobiety przyznaje, że „eksmisja odbyła się zgodnie z prawem”. – Ale trzeba mieć też ludzki odruch – wskazuje.
Rzecznik PKP – Michał Stilger – odpowiedział na pytania dziennikarzy. Jego zdaniem spółka „wykazała dużo dobrej woli w relacjach z zadłużonymi lokatorami, o czym świadczy przede wszystkim termin rozpoczęcia eksmisji”. Do tej mogło bowiem dojść wcześniej. „Zadłużeni lokatorzy samodzielnie – w obecności komornika – podjęli decyzję, że nie będą korzystać z tymczasowego lokum” – przekazał. Warto dodać, że rodzina mogła zatrzymać się na 30 dni w jednym z hoteli w Świdnicy, ale syn kobiety podpisał odmowę. – Nie wiedziałem, co zrobić. (...) Byłem oszołomiony – przyznaje.
Matka i syn znajdują się w osobnych noclegowniach. Mieli też psa, który został umieszczony w schronisku. – Najpóźniej w czerwcu uda nam się tej rodzinie zapewnić lokal od gminy – zapowiedziała szefowa Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Świdnicy – Dorota Waliszak.
Oszukali niepełnosprawną intelektualnie. Ma olbrzymi dług do spłaty
Na początku marca „Interwencja” nagłośniła też sprawę niepełnosprawnej intelektualnie mieszkanki Podkarpacia, która została oszukana w internecie przez cyberprzestępców.
– Zalogowałam się. Po chwili zadzwonił do mnie mężczyzna. Kazał mi zainstalować aplikację podglądową. Pokazywał mi, gdzie mam wchodzić, co mam wpisywać – opowiadała w trakcie programu pokrzywdzona. Wykonywała instrukcje, które doprowadziły ją do zadłużenia na kwotę około 70 tysięcy złotych. To pożyczki od banku. Dług ściągnąć chce firma windykacyjna.
Czytaj też:
Zamknela 85-letnią matkę w rozgrzanym aucie. Dramatyczna akcja ratunkowaCzytaj też:
Ewakuacja na Dolnym Śląsku. To efekt awarii rury gazowej