Panie Rafale, czy będzie Pan kandydował na urząd Prezydenta Zabrza?
To oczywiście nie jest wyłącznie moja decyzja, lecz całego środowiska skupionego wokół pani Małgorzaty Mańki-Szulik, która była prezydentem miasta od 2006 do 2023 roku. Zastanawialiśmy się, czy powinniśmy wystawić kandydata i kto powinien nim być. Uznaliśmy, że Zabrze dziś potrzebuje osoby z dużym doświadczeniem samorządowym, gotowej kontynuować politykę prowadzoną w mieście przez blisko dwie dekady. Zmiana, którą obserwowaliśmy w ostatnim roku – niestety bardzo nieudana – pokazała wyraźnie, że trzeba wrócić do sprawdzonych rozwiązań.
Jeśli wygra Pan wybory, czy zamierza Pan kontynuować politykę pani prezydent Małgorzaty Mańki-Szulik?
Zdecydowanie uważam, że lepsza jest ewolucja niż rewolucja. Oczywiście pewne korekty są potrzebne, są też kwestie, które widzę inaczej, ale w kluczowych obszarach mamy zbieżne priorytety. Dalszy rozwój stref ekonomicznych, uzbrajanie terenów pod inwestycje – również mieszkaniowe, czyli budowa dróg i sieci miejskich – rozwój turystyki industrialnej, wsparcie dla sportu i kultury, przywrócenie należnej rangi zabrzańskiej edukacji, troska o osoby wymagające wsparcia, wspieranie szkolnictw wyższego, ośrodków naukowych i startupów – to wszystko pozostaje aktualne.
Mówi się, że sytuacja finansowa Zabrza nie pozwala na odważne projekty i trzeba przede wszystkim oszczędzać.
Bezmyślna redukcja wszelkich wydatków to droga donikąd. Wszystkie samorządy w Polsce mierzą się dziś z trudnościami – tzw. Polski Ład znacząco ograniczył wpływy z podatków. Skoro Polacy zapłacili mniej, samorządy również mają mniej środków. W takiej sytuacji są dwie drogi: mniej wydawać lub więcej zarabiać. Ja zdecydowanie wybieram tę drugą. Dzięki intensywnemu rozwojowi, dochody z podatku od nieruchomości w Zabrzu wzrosły z około 50 mln zł rocznie do prawie 150 mln zł w roku ubiegłym. Nasza polityka uzbrajania terenów i przyciągania inwestorów przynosi wymierne efekty – i tej drogi nie wolno porzucać. Kluczowe jest również pozyskiwanie środków zewnętrznych, zwłaszcza unijnych. Zabrze przez lata było w czołówce miast skutecznie sięgających po te fundusze – musimy do tego wrócić.
W minionym roku słyszeliśmy głównie o oszczędnościach, tymczasem deficyt budżetowy wyniósł prawie 230 mln zł – o 100 mln więcej niż rok wcześniej! Gdzie więc te oszczędności? To raczej element narracji usprawiedliwiającej brak działań niż realny plan naprawczy. Wystarczy spojrzeć na dochody majątkowe – w 2023 roku wyniosły prawie 240 mln zł, a w ubiegłym zaledwie nieco ponad 70 mln! To całkowite załamanie. Obawiam się, że w tym roku będzie jeszcze gorzej. Dochody majątkowe to efekt bieżącej pracy – ich poziom mówi sam za siebie. Inaczej jest z dochodami z podatków – ich wzrost odzwierciedla wcześniejsze decyzje. W 2023 roku wpływy z udziału w podatkach wyniosły 262 mln zł, a w 2024 już 326 mln. To ogromna dynamika, która pokazuje, jak bardzo miasto się rozwijało. Niestety, skutki błędów obecnych władz odczujemy w kolejnych latach.
Pańskim hasłem wyborczym będzie: „Zabrze to mieszkańcy”.
Praca dla mieszkańców powinna być oczywistością, ale w ostatnim roku jakby o tym zapomniano. Najwyższą władzą w mieście są jego mieszkańcy – trzeba ich słuchać. Mam troje dzieci, każde z nich funkcjonuje w innym środowisku – dobrze wiem, jakie są potrzeby młodych. Moi rodzice i teściowie od lat związani są z Zabrzem – sprawy seniorów są mi bliskie i dobrze je rozumiem. Od lat spotykam się z mieszkańcami w różnych środowiskach i doskonale znam problemy naszego miasta.
Co uważa Pan za swoje priorytety?
Przede wszystkim inwestycje – to one realnie zmieniają jakość życia. Planowano m.in. budowę ścieżki rowerowej wzdłuż Bytomki, przedłużenie ulicy Hagera, budowę ulicy Nowo-Goduli. Te projekty zostały zaniechane, mimo że miały już przygotowaną dokumentację i zapewnione finansowanie. To niedopuszczalne – trzeba niezwłocznie do nich wrócić.
Jest Pan znany w wielu środowiskach, ale nie należy Pan do najbardziej rozpoznawalnych osób w mieście. Dlaczego to właśnie Pana wybrano?
Od początku byłem związany z „Skutecznymi”. Pracowałem w urzędzie, byłem bliskim współpracownikiem pani prezydent Małgorzaty Mańki-Szulik, uczestniczyłem w kluczowych projektach, takich jak rozwój strefy ekonomicznej. Z wykształcenia jestem inżynierem, mam wiedzę i kompetencje. Zabrze to moje miasto – tu się wychowałem, tu mieszka moja żona (pochodząca z Zaborza) i nasze dzieci. Nie wyobrażam sobie życia gdzie indziej. To miasto ma ogromny potencjał i warto go wykorzystać. Myślę, że właśnie to przeważyło.
Od roku nie pracuje Pan już w urzędzie.
Tak, podobnie jak wielu innych wartościowych pracowników. Niestety, wiele świetnych osób odeszło, widząc, co się dzieje. Odbudowa urzędu będzie jednym z kluczowych zadań nowego prezydenta. Obecnie pracuję w firmie prywatnej, zajmuję się inwestycjami. Większość moich dawnych koleżanek i kolegów bez problemu znalazła nowe zatrudnienie – to dowód ich wysokich kwalifikacji. Szkoda tylko, że dziś już nie pracują dla miasta.
Materiał sfinansowany ze środków KWW SDZ i Małgorzata Mańka-Szulik.