Mecze Polaków z Niemcami były ozdobą halowego mundialu. Ten ważniejszy pojedynek, decydujący o złotym medalu, wygrali nasi zachodni sąsiedzi, dzięki "złotej" bramce zdobytej w przedostatniej minucie dogrywki.
Niemcy bardzo chcieli zrewanżować się gospodarzom mistrzostw za niespodziewaną porażkę w fazie grupowej. Biało-czerwoni wówczas wygrali 3:2, choć prowadzili już 3:0. Polscy hokeiści pokazali, że czwartkowe zwycięstwo nie było dziełem przypadku - po 11 minutach prowadzili już 2:0.
Dopingowanym przez cztery tysiące kibiców Polakom sprzyjało też szczęście. Strzały niemieckich zawodników minimalnie mijały światło bramki. Kapitalnie bronił też Mariusz Chyła, który dopiero przy strzale Matthiasa Witthausa musiał skapitulować. W grę Niemców wkradła się nerwowość - w końcówce pierwszej odsłony fatalnie rozegrany krótki mocno róg poirytował ich szkoleniowca.
W drugiej połowie mistrzowie świata przypuścili szturm na polską bramkę, ale Chyła dwoił się i troił, broniąc w nieprawdopodobnych sytuacjach. Polacy też nie zamierzali ograniczać się tylko do obrony, ale to ataki rywali były zdecydowanie groźniejsze. Po jednym z nich Oskar Deecke doprowadził do remisu. Wymiana ciosów w końcówce spotkania nie przyniosła efektu i po 40 minutach sędziowie zarządzili dogrywkę, w której obowiązuje zasada złotej bramki.
Decydujące trafienie mistrzowie świata zadali na 70 sekund przed końcem doliczonego czasu gry. Wypełniona kibicami hala poznańskich targów zamilkła, ale po chwili zarówno zwycięzcy jak i pokonani otrzymali gromkie brawa.
pap, ps