Wisła wygrywa z Lechią. Gol z 51 metrów na dobicie

Wisła wygrywa z Lechią. Gol z 51 metrów na dobicie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Piłkarze Wisły kontynuują znakomitą serię w meczach z Lechią. Była to już szósta wygrana z rzędu krakowskiego zespołu w ekstraklasie z biało-zielonymi. Tym samym zawodnicy "Białej Gwiazdy" przerwali również serię dwóch kolejnych porażek 0:2 w lidze, które ponieśli ze Śląskiem Wrocław i Górnikiem Zabrze. Bardzo mądrze grający w Gdańsku lider ekstraklasy bezlitośnie wykorzystał wszystkie błędy rywali.
W 10. minucie interweniujący w polu karnym wślizgiem stoper Wisły Osman Chavez dotknął piłki i arbiter nie podyktował jedenastki. Za chwilę część kibiców w formie protestu za zamknięcie stadionów Legii Warszawa i Lecha Poznań opuściła trybuny. Po 10. minutach fani wrócili na miejsce, ale w tym momencie było już 1:0 dla  gości. W 18. minucie pierwszą bramkę zdobył Cwetan Genkow, który sfinalizował akcję Patryka Małeckiego i Maora Meliksona. Ten pierwszy przepuścił piłkę pomiędzy nogami Łukasza Surmy, drugi identycznie ograł Rafała Janickiego, a i bułgarski napastnik również w ten sam sposób "potraktował" bramkarza Pawła Kapsę.

W 25. minucie gdańszczanie doprowadzili do remisu, ale ten gol nie został uznany. Z ostrego kąta z lewej strony uderzył Ivans Lukjanovs, jednak arbiter dopatrzył się spalonego Abdou Traore, który z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki. Pięć minut później było już 2:0 dla gości i tej bramce nie towarzyszyły żadne kontrowersje. Po akcji prawą stroną Meliksona i Erika Cikosa ten pierwszy zagrał na środek pola karnego, gdzie uderzeniem po  ziemi Andraz Kirm dopełnił formalności. To był już trzeci gol strzelony Lechii przez słoweńskiego lewego pomocnika - dwa pierwsze uzyskał w wygranym jesienią 5:2 meczu w  Krakowie. Swojego dorobku nie mogli natomiast poprawić zdobywcy bramek dla gdańskiego zespołu w tamtym spotkaniu. Tomasz Dawidowski jest kontuzjowany, a Krzysztof Bąk pauzuje za żółte kartki.

W drugiej połowie lechiści nie mogli znaleźć recepty na uważnie grających w  obronie rywali i ani razu nie zagrozili, po własnej akcji, bramce Wisły. Do bardziej zdecydowanych ataków nie kwapili się także krakowianie, którzy spokojnie kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń. Niewiele jednak brakowało, aby w 65. minucie gospodarze strzelili kontaktowego gola. Kew Jaliens za krótko zagrał głową piłkę do własnego bramkarza, ale Siergiej Pareiko w ostatniej chwili ubiegł Bedi Buvala. W 68. minucie powinno być natomiast 3:0 dla gości. Po świetnym podaniu Meliksona Kirm znalazł się sam przed Kapsą, ale  posłał piłkę nad poprzeczką. Swoją drugą bramkę mógł także zdobyć Genkow, jednak jego potężne uderzenie w 82. minucie trafiło w poprzeczkę.

Wynik ustalił w 87. minucie Michaił Siwakow. Piłkę w środku pola stracił Deleu i wprowadzony cztery minuty wcześniej na boisko Białorusin z 50 metrów przelobował wysuniętego bramkarza Lechii.

pap, ps