Rozbite awionetki Polaków pozostaną w Hiszpanii

Rozbite awionetki Polaków pozostaną w Hiszpanii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polska prokuratura zwróci się do prokuratury hiszpańskiej o pomoc prawną w sprawie śledztwa dotyczącego katastrof dwóch polskich awionetek, do których doszło przed miesiącem. Na razie strona polska nie występuje o przekazanie wraków maszyn.
- Prowadząca polskie śledztwo Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście przygotowała wniosek o pomoc prawną do strony hiszpańskiej. Jest on w Prokuraturze Okręgowej. We wniosku jest prośba o przekazanie do Polski odpisów wszelkich materiałów hiszpańskiego śledztwa - powiedziała rzeczniczka prokuratury okręgowej Monika Lewandowska, potwierdzając doniesienia tvp.info. Według niej, wniosek "może niebawem być przesłany" do właściwej prokuratury w Hiszpanii. Jak powiedziała Lewandowska, prokuratura "na tym etapie" nie widzi konieczności sprowadzania do Polski rozbitych awionetek, choć nie wyklucza, że  wystąpi o to w przyszłości.

Jeden pilot zawrócił

6 czerwca dwie awionetki z czterema Polakami na pokładzie, którzy pomimo złych warunków pogodowych zdecydowali się na lot, rozbiły się koło Castrillon w hiszpańskiej Asturii. Polacy odbywali podróż trzema awionetkami w kilku etapach. Do San Sebastian w Kraju Basków przylecieli z Francji 4 czerwca. Celem podróży była miejscowość Vilar da Luz w  Portugalii lub Oporto.

Kiedy trzy awionetki leciały między Santander i Asturią, pilot jednej z maszyn zwrócił się po informacje o warunkach atmosferycznych w  Asturii. Po otrzymaniu komunikatu meteorologicznego zdecydował się nie  kontynuować lotu i zawrócić do Santander, gdzie później bez problemu wylądował. O swojej decyzji powiadomił pilotów dwóch pozostałych maszyn, ci jednak postanowili kontynuować lot do Asturii. Dyrektor lotniska Asturias Juan Carlos Sanmartin poinformował, że obaj piloci kontaktowali się z tamtejszą wieżą kontrolną tuż przed katastrofą.

Dwie maszyny spadły

Wkrótce potem jedna awionetka z niewyjaśnionych przyczyn spadła na  budynek na placu postojowym samolotów w Castrillon. Budynek był wtedy pusty. Druga maszyna spadła na porośnięte eukaliptusami urwisko w  pobliskich górach Bayas. Znalezienie samolotu w górach było możliwe dzięki uaktywnieniu systemu lokalizacyjnego zainstalowanego w awionetce.

Według mediów lokalnych, w Asturii panowała wtedy gęsta mgła i padał deszcz. Widoczność była poniżej kilometra. Z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych utrudniony był nawet ruch kołowy. W wypadku awionetek zginęli: architekt Stefan Kuryłowicz, jego asystent Jacek Syropolski oraz Janusz Marek Zieniewicz i  Jacek Olesiński. Był to najtragiczniejszy wypadek awionetek w Hiszpanii od pięciu lat.

zew, PAP