Polska wygrała z Gruzją. Kuba bohaterem

Polska wygrała z Gruzją. Kuba bohaterem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Piłkarska reprezentacja Polski wygrała z Gruzją 1:0 (1:0) w towarzyskim meczu w Lubinie. Bramkę zdobył w 36. minucie Jakub Błaszczykowski.

Blisko 22 lata przyszło czekać kibicom na mecz reprezentacji Polski w  Lubinie. 23 sierpnia 1989 r. "biało-czerwoni" zmierzyli się z drużyną ZSSR, a spotkanie zakończyło się remisem 1:1. Wówczas na trybunach zasiadło ponad 30 tys. widzów, w  środę na nowym stadionie pojawiło się ich ponad 12 tys.

W środę w kadrze trenera Franciszka Smudy zadebiutował Eugen Polanski. Kwestia urodzonego w Sosnowcu byłego młodzieżowego reprezentanta Niemiec, który na co dzień występuje w FSV 05 Mainz, wzbudziła sporo kontrowersji. Przed meczem za jedną z bramek pojawił się nawet transparent "Eugen spi...", który został szybko usunięty przez służby porządkowe. Schodzącego z boiska w 75. minucie zawodnika żegnały natomiast zarówno oklaski, jak i gwizdy kibiców.

Początek spotkania to wyrównana gra, głównie w środku pola. "Biało-czerwoni" nieco dłużej utrzymywali się przy piłce, ale to goście groźniej atakowali. W 22. minucie do siatki skierował piłkę Robert Lewandowski, jednak sędzia uznał, że chwilę wcześniej faulował gruzińskiego obrońcę i  nie uznał gola. Chwilę później na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Adrian Mierzejewski i piłka otarła się o poprzeczkę. Gruzini swoich szans szukali w kontratakach, jednak bardzo dobrze w bramce spisywał się Wojciech Szczęsny, który obronił m.in. strzały Kachy Kaładze i Szoty Grigałaszwilego.

Na gola kibice musieli czekać aż do 36. minuty, kiedy to Jakub Błaszczykowski wykorzystał dokładne odegranie Lewandowskiego i  technicznym strzałem zdobył swoją piątą bramkę w reprezentacji. Jeszcze przed przerwą Dawid Targamadze pokonał Szczęsnego, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną i trafienie nie  zostało uznane.

Po zmianie stron Polacy zaatakowali dużo śmielej, ale brakowało im dokładności i w efekcie to Gruzini bliżsi byli wyrównania. W 61. minucie fantastyczną interwencją popisał się jednak Szczęsny, broniąc strzał Otara Macalwadze z ośmiu metrów. W końcówce tempo meczu spadło, ale inicjatywa w dalszym ciągu należała do podopiecznych Smudy, którzy jednak nie potrafili wykorzystać przewagi i podwyższyć prowadzenia.

pap, ps