Ukaraliśmy Wojewódzkiego - ukarzmy i gołębie

Ukaraliśmy Wojewódzkiego - ukarzmy i gołębie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Stacja TVN została oskarżona i skazana za znieważanie flagi państwowej. Poszło o program Kuby Wojewódzkiego, w którym Wojewódzki - razem z rysownikiem-satyrykiem Markiem Raczkowskim oraz aktorem Krzysztofem Stelmaszykiem - wsadzali miniaturki polskich flag w atrapy psich odchodów. W związku z tym ja pozwolę sobie oskarżyć naszych ustawodawców o całkowity brak dystansu.
Program, za który ma płacić TVN, został wyemitowany w marcu 2008 roku. Z miejsca wywołał on oburzenie szefa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, który nałożył na TVN 471 tys. zł. kary. Stacja się od kary odwołała i Sąd Okręgowy w Warszawie spojrzał przychylnie na tłumaczenia uczestników programu, którzy tłumaczyli, że „był to happening mający w ten sposób uświadomić problem zanieczyszczenia polskich ulic". Decyzja KRRiT została uchylona.  Jednak nieco później Sąd Apelacyjny powrócił do kary, powołując się na ustawę z 1980 roku o godle, barwach i hymnie Rzeczypospolitej Polskiej oraz o pieczęciach państwowych. Sąd drugiej instancji uznał, że program propagował działania sprzeczne z prawem i moralnością. Zdaniem sędziego, zachęcało to do znieważania flagi państwowej.

Wyrok Sądu Apelacyjnego utrzymującego decyzję KRRiT uważam za niesprawiedliwość. Jeżeli TVN ma zostać ukarana za znieważenie flagi państwowej (czy flaga ma jakieś uczucia?), to czemu nikt nie złożył donosu na Ludwika Dorna, który nie dość, że wetknął flagę Unii Europejskiej w odchodopodobną substancję, to jeszcze owa substancja układała się w postać człowieka. W polskim prawie nie ma paragrafu na obrażanie flagi Unii Europejskiej. Czy jednak, by być konsekwentnymi, nie powinniśmy albo dostosować nasze prawo i takie restrykcje wprowadzić, albo zrezygnować z tego przestarzałego i godzącego w zasady państwa demokratycznego przepisu?

Idźmy dalej. W imię konsekwencji działania proponuję skazać także Marka Koterskiego i Marka Kondrata. Czy scena z „Dnia świra", w której Adaś Miauczyński ma kłopoty z oddaniem moczu w pociągowej latrynie, po czym zadaje sobie (i nam) pytanie: „A jeśli Polska to właśnie ta oszczana klapa?", nie obraża świętości państwowych? A czy scena rozdzierania flagi, z której tryska krew, to nie hańbienie narodowych barw?

Do grona wichrzycieli dołączmy także organizatora wystawy Black and White, przedstawiającej niepoprawny komiks i animację. Możemy tam bowiem znaleźć rysunki i obrazy tak hańbiące, że włos się łysym jeży na głowie. Na wystawie jest np. wielka podobizna fallusa, narysowana z polotem dziecka z podstawówki, zakończona niewielkim, ale widocznym wyraźnie krzyżem. Zadziwiające podobieństwo do budynku kościelnego. Ukarać!

A teraz nieco poważniej - zarzucanie autorom „happeningu", że mieli ukryte intencje, inne  niż oficjalnie przez nich podawane, jest absurdalne. Tak jest - Marek Raczkowski, który flagi w odchodach nie raz umieszczał, miał na celu obrażenie uczuć 40 milionów polskich obywateli (że o Polonii nie wspomnę). Widać, że skład sędziowski nigdy nie przechadzał się chodnikami ursynowskimi po zimowej odwilży. Proponuję także przechadzkę warszawską Pragą. Tylko koniecznie ze zmiotką i papierową torebeczką.

Na koniec pytanie: czy naprawdę zawsze, gdy obok Jana Pawła II, godła, polskiej flagi, Fryderyka Chopina, Wawelu, etc. padnie wulgarne słowo, albo nie daj Boże zamajaczy tam satyra, zwątpienie, protest, odrzucenie – musimy interweniować? Czy nasze prawo nie może być dla wszystkich? Czy musi zmuszać nas do kochania czegoś, z czym się nie utożsamiamy? A jeśli po prostu mamy inne barwy?

PS. Jako warszawiak postuluję – zaskarżmy gołębie, które sr..ą na warszawską syrenkę!