Oznacza to jednak, że 15 proc. pozwoleń na emisję operatorzy samolotów startujących lub lądujących w UE, a także obsługujących trasy pomiędzy unijnymi portami, będą musieli kupić na rynku ETS. - Wpływ tego na ceny biletów dla klientów będzie zależał od tego, w jakim stopniu linie lotnicze będą "przerzucać" cenę pozwoleń na klientów oraz od długości trasy. Obliczyliśmy w przybliżeniu, że wpływ ten może wynieść pomiędzy 2 a 12 euro (w jedną stronę - red.), jeśli wybierzemy się na rejs transatlantycki - oszacował ekspert KE. Jak uściślił, maksymalna podwyżka może mieć miejsce, gdy linie lotnicze będą przerzucać na klientów koszt wszystkich pozwoleń na emisję, nawet tych, które otrzymali za darmo. KE obserwuje takie praktyki obecnie w przypadku elektrowni, które uzasadniają to kosztownymi inwestycjami zmniejszającymi emisje. - Dlatego stworzyliśmy fundusz dla linii lotniczych, z którego będą mogły finansować modernizację floty - podkreślił Delbeke.
Do funduszu dostępnego dla nowych linii oraz tych, których siatka połączeń w UE będzie szybko rosła (np. przewoźnicy z krajów rozwijających się) ma trafiać od 2013 do 2020 r. 3 proc. pozwoleń na emisję w lotnictwie. KE ma nadzieję, że ustrzeże to klientów przed nadmiernymi nadwyżkami cen biletów. W ciągu trzech miesięcy od poniedziałkowej decyzji KE o benchamrkach dla lotnictwa państwa członkowskie będą musiały "rozpisać" ogólne benchmarki KE na przydziały darmowych pozwoleń dla poszczególnych operatorów na swoim terenie.
Unijny system handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych ruszył 1 stycznia 2005 r. Początkowo obejmował on wyłącznie naziemne instalacje przemysłowe. Począwszy od 2012 r. do ETS będzie włączona także działalność operatorów eksploatujących samoloty obsługujące loty przylatujące do i odlatujące z portów lotniczych Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Przepisy obejmują 27 państw członkowskich UE, a także Norwegię, Islandię i Liechtenstein.
pap, ps