Wiele państw ma ochotę na rakiję
Nazwę tę chcą również zastrzec dla siebie również Serbia, Macedonia, Albania, a Słowenia, która weszła do UE trzy lata przed Bułgarią, poczyniła już pierwsze kroki w rejestracji rakiji jako trunku typowo słoweńskiego. Przekonanie UE, że rakija jest bułgarskim napojem, zostało uznane za ważny cel polityczny na posiedzeniu rządu w lutym. Minister rolnictwa Mirosław Najdenow oświadczył wówczas, że "walka o uznanie produkcji wina i rakiji za tradycyję na ziemiach bułgarskich od czasów starożytnych jest sprawą narodową".
Sprawa ma m.in. aspekt finansowy - po ewentualnym uznaniu głębokich korzeni tej tradycji, Bułgaria chce przystąpić do walki o obniżenie akcyzy na domową produkcję rakiji i wina, wprowadzonej po wejściu kraju do UE w 2007 roku. - Jeżeli rząd odniesie sukces, cena butelki rakiji obniży się o 2-3 lewa (1-1,5 euro) - obiecuje Najdenow.
O ile jednak Brukseli wciąż nie przekonano, Bułgarzy masowo pędzą rakiję nielegalnie. Według szacunków Krajowej Izby Producentów Win w kraju działa około 9 tys. niezarejestrowanych urządzeń do produkcji rakiji, od której nie płaci się akcyzy. Legalnych jest 1600. Do walki o rakiję Bułgaria postanowiła włączyć argumenty archeologiczne.
Pokłócili się już o sałatkę
Rakija nie jest jedyną nazwą, wzbudzającą na Bałkanach silne emocje. Dwa lata temu iskrzyło między Sofią a Belgradem z powodu sałatki szopskiej - znanej turystom mieszanki drobno posiekanej cebuli, papryki, pomidorów i ogórków, posypanej serem. Według serbskiej prasy jest to "stara serbska specjalność", a przygotowywali ją już w średniowieczu pasterze z okolic miasta Prizren. Ludzie ci, zwani szopami, dotarli później do dzisiejszej Bułgarii, przywożąc ze sobą tradycyjny przysmak. Prizren obecnie znajduje się w Kosowie. Tymczasem według jednej z legend miejskich, szopską sałatkę stworzył nieznany mistrz kuchni z państwowego Bałkanturystu na początku lat 60. ubiegłego wieku na podobieństwo sałatki greckiej.
zew, PAP