Strażacy coraz częściej interweniują na zamarzniętych jeziorach

Strażacy coraz częściej interweniują na zamarzniętych jeziorach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prawie trzysta razy wzywano w ciągu ostatniego tygodnia strażaków do pomocy w ratowaniu osób, które wpadły do rzek i jezior. Udało się uratować w tym czasie jedenaście osób, dla kolejnych jedenastu na ratunek było za późno.

- Od 27 stycznia, czyli dnia od kiedy gwałtownie zaczęła obniżać się temperatura, wzywano nas do akcji ratowniczych na akwenach 273 razy i  takich wezwań stale przybywa. Tylko w ciagu ostatniej doby nasi ratownicy wyjeżdżali do takich akcji 43 razy - powiedział Paweł Frątczak, rzecznik Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej. Strażakom udało się uratować z lodowatej wody, bądź zdjąć z  dryfującej kry jedenaście osób. - W jedensatu przypadkach mogliśmy jedynie pomóc odnaleźć i wyciągnąć na brzeg zwłoki - dodał Frątczak. Strażacy sprawdzają każdą informację o ewentualnym wypadku, bądź sytuacji zagrożenia życia osób przebywających nad wodą. W nocy z soboty na niedzielę, oraz w niedzielę rano duże siły zaangażowano do  przeszukiwania odcinka Wisły na granicy województów kujawsko-pomorskiego i pomorskiego.

- Jedenaście jednostek straży zawodowej i dwie jednostki ochotnicze patrolowały brzegi i sprawdzały zamarznięty nurt w poszukiwaniu człowieka, który mógł wpaść do rzeki w pobliżu miejscowości Nowe (woj. kujawsko-pomorskie). W akcji został użyty także policyjny śmigłowiec z  kamerą termowizyjną, ale nie udało się natrafić na ślad ofiary wypadku -  powiedziała Małgorzata Jarocka-Krzemkowska, rzeczniczka kujawsko-pomorskiej straży pożarnej.

Strażacy użyli do przeszukiwania rzeki, zamarzniętej w tym rejonie, także sań lodowych i łodzi płskodennych oraz silnych reflektorów. Policja poszukuje osoby, która przekazała informację o domniemanym wypadku. Ofiarami wypadków najczęściej są wędkarze, którzy zapuszczają się na  zamrznięte jeziora, by łowić ryby. Strażacy ostrzegają jednak, że lód nadaje się do chodzenia po nim dopiero po kilku dniach silnych mrozów i  nie wolno chodzić po nim bez dokładnego zbadania grubości pokrywy oraz  bez asekuracji. - Ofiarami lodowatej wody są także często osoby wyprowadzające swoje psy na spacer w pobliże akwenów, gdy ich zwierzęta, spuszczone ze smyczy - wbiegają na kruchy lód. Jeśli pies wpadnie do wody opiekun często próbuje go samodzielnie ratować i niestety czasem sam staje się ofiarą -  dodał Frątczak. Na niebezpieczeństwo są także narażone starsze osoby dokarmiające ptactwo wodne. - Niestety zdarza się, że wchodzą przy tym na przybrzeżny lód, a to może zakończyć się tragicznie - zaznaczył rzecznik straży pożarnej.

eb, pap