Polscy ratownicy górniczy to światowa czołówka

Polscy ratownicy górniczy to światowa czołówka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polscy ratownicy górniczy należą do światowej czołówki – oceniają specjaliści. Z rozegranych na Ukrainie nieoficjalnych mistrzostw świata w tej dziedzinie przywieźli cztery puchary. Następna edycja tych prestiżowych zawodów odbędzie się za dwa lata w Polsce.

W czwartek w bytomskiej siedzibie Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego (CSRG) podsumowano ostatnie Międzynarodowe Zawody Zastępów Ratowniczych, rozegrane we wrześniu w Doniecku na Ukrainie. Specjaliści rozmawiali też o organizacji na Śląsku kolejnych mistrzostw – zaplanowanych na 6-13 września 2014 r. Zorganizują ją wspólnie CSRG oraz Wyższy Urząd Górniczy w Katowicach (WUG).

Zawody, mające dla ratowników rangę mistrzostw świata, organizowane są od 1999 r. co dwa lata. Wcześniejsze edycje odbywały się m.in. w Polsce, Chinach, USA i Australii. W ostatniej, w ukraińskim Doniecku, uczestniczyło najwięcej zastępów ratowników w historii – przybyło ich łącznie 26 z 14 państw. Po raz pierwszy pojawili się ratownicy m.in. z: Turcji, Wietnamu, Mongolii, Rumunii, Słowacji czy Kazachstanu.

Polskę reprezentowało pięć zastępów: „Black Gold” z Południowego Koncernu Węglowego (PKW), „White Eagles” z KGHM Polska Miedź (obie te drużyny zdobyły puchary), a także „Black Hawks” z należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej kopalni „Borynia”, „Silesian Tigers” z należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego kopalni „Wujek” oraz „Bytom Team” z należącej do Kompanii Węglowej kopalni „Bobrek-Centrum”.

Zawody zwyczajowo składają się z czterech konkurencji. W Doniecku były to: symulowana podziemna akcja ratownicza, pierwsza pomoc medyczna, rywalizacja mechaników oraz obliczenia inżynierskie.

Symulowana akcja ratownicza polegała na przejściu zastępu przez wyznaczony tor przeszkód i wykonywaniu zadań w określonym czasie. Punkty karne przydzielano za popełniane błędy i przekroczenia limitu czasu. Zwyciężyli tu Ukraińcy przed Australijczykami i Kanadyjczykami.

Konkurencja pierwszej pomocy medycznej składała się z tamowania krwotoków, opatrywania urazów, sztucznego oddychania i udrażniania dróg oddechowych. Dwa pierwsze miejsce zajęły tu zastępy ukraińskie przed polskimi ratownikami z PKW.

Umiejętności mechaników oceniano w wykrywaniu i usuwaniu uszkodzeń aparatów ratowniczych – ukraińskich R-30 i niemieckich Draeger. Aparaty ukraińskie najlepiej naprawili ratownicy z PKW, przed drużynami z Ukrainy i Rosji. Na aparatach niemieckich najskuteczniej pracowali ratownicy z Chin, którzy wyprzedzili Polaków z PKW i KGHM.

Rywalizacja w analizach inżynierskich polegała na dokonaniu prawidłowych obliczeń np. prędkości rozprzestrzeniania pożaru, czasu dotarcia zastępu do miejsca pożaru, a także analizy, czy ratownicy zdążą go ugasić zanim powstanie atmosfera wybuchowa. Najlepsi byli tu Kanadyjczycy przed Ukraińcami i Australijczykami.

Na ukraińskie zawody ratowników górniczych – prócz polskich zastępów – pojechali przedstawiciele organizatorów kolejnej edycji mistrzostw. W najbliższym czasie będą analizować ich organizację i wyciągać wnioski. Szef WUG Piotr Litwa zapowiedział już, że za dwa lata konkurencję obliczeń inżynierskich zastąpi test wiedzy. Wśród potencjalnych lokalizacji zmagań ratowników wymieniany jest katowicki Spodek.

Międzynarodowe Zawody Ratownictwa Górniczego (International Mines Rescue Competition) uznawane są za nieoficjalne mistrzostwa świata ratowników górniczych. Polscy ratownicy od lat są w czołówce mistrzostw, co – w ocenie specjalistów - potwierdza dobry poziom im wyszkolenia, przekładający się na bezpieczeństwo załóg.

eb, pap