Narkotyki i dopalacze w sklepie z... nawozami do kaktusów?

Narkotyki i dopalacze w sklepie z... nawozami do kaktusów?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Narkotyki i dopalacze w sklepie z... nawozami do kaktusów? (fot. Schorle/Wikipedia)
Od miesięcy mieszkańcy Wrzeszcza walczą ze sklepami, sprzedającymi dopalacze. Działają tam dwa punkty: Pachnący dom i Alternatywna kwiaciarnia przy ul. Partyzantów. Oficjalnie można tam kupić nawozy do kaktusów. Z badań sanepidu wynika, że w produktach zakupionych w tych sklepach znaleziono substancje wykazujące działanie psychoaktywne - pisze "Gazeta Wyborcza".
- Zebraliśmy łącznie 50 próbek różnego rodzaju produktów, które przekazaliśmy do badania. W 25 próbkach produktów znaleziono substancje zakwalifikowane, jako środki zastępcze, czyli tzw. dopalacze, niekontrolowane przez ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii, a opisane, jako substancje wykazujące działanie psychoaktywne, min. bufedron. W 7 z nich zidentyfikowano ponadto substancję leczniczą, tj. lidokainę - mówiła Alina Hamerska z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku.

Jak zaznaczyła Hamerska w kilku produktach stwierdzono substancje, które kontrolowane są przez ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii, czyli substancje odurzające. - Mówiąc potocznie: narkotyki - dodała Hamerska.

Sanepid przekazał sprawę do Prokuratury Rejonowej w Gdańsku Wrzeszczu oraz do Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Gdańsku. - Teraz, kiedy znamy wyniki badań będziemy żądali całkowitego wycofania tych produktów. Ponadto właściciel obiektu poniesie koszty przeprowadzonych badań - stwierdziła Hamerska.

- Dopalaczy nie ściga się karnie a administracyjnie. Od każdej decyzji można się odwołać, więc procedury się przeciągają - tłumaczy Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego. - Do dzisiaj toczą się sprawy z 2010 r.  I dodaje: - Wkrótce powinna wejść nowelizacja ustawy zgodnie, z którą minister wyznaczy 1-2 laboratoria w kraju, które się wyspecjalizują w badaniu dopalaczy. Jak wyniki badań będą jednoznaczne to będziemy mogli nakładać na właścicieli wielotysięczne kary. Finansowo zniechęcimy do sprzedaży - dodał.

ja, "Gazeta Wyborcza"