Jak podaje TVN24, w nocy z soboty na niedzielę w grupę młodych mężczyzn wjechał pijany kierowca. 17- i 21-latek zginęli na miejscu, dwóch kolejnych przewieziono do szpitala. Kierowca, karany za prowadzenie pod wpływem alkoholu w 2012 r., uciekł z miejsca wypadku, a zatrzymany został nad ranem w niedzielę. Po kilku godzinach od wypadku wciąż miał 1,3 promila.
Kierowca-recydywista usłyszał zarzut spowodowania śmiertelnego wypadku w stanie nietrzeźwości. Mężczyzna przyznał się do winy.
- Podejrzany usłyszał zarzut spowodowania wypadku śmiertelnego w stanie nietrzeźwości, za co grozi do 12 lat pozbawienia wolności - mówił dla TVN24 Sławomir Mamrot z piotrkowskiej prokuratury.
35-latek prowadzący samochód typu kombi jechał nocą przez Strzałków. W pewnym momencie stracił panowanie nad kierownicą, wypadł z trasy i uderzył w grupę 4 mężczyzn wracających poboczem z imprezy. 2 z nich zginęło na miejscu. Kierowca, nie zatrzymując się nawet, wrócił na jezdnię i po zgaszeniu świateł dla utrudnienia identyfikacji, oddalił się z miejsca zdarzenia.
Policja znalazła pijanego kierowcę w domu. - Zatrzymany twierdzi, że słyszał uderzenie, ale myślał, że uderzył w jakąś przeszkodę. Dopiero kiedy zobaczył pod domem policjantów zrozumiał, że mógł zrobić komuś krzywdę - tłumaczyŁ mł. asp. Komorowska.
Ten sam kierowca karany już był za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu w 2012 r. - sąd zadecydował wtedy, że mężczyzna przez rok nie będzie mógł prowadzić samochodów.
- Było około czwartej nad ranem. Obudziło mnie pukanie do drzwi. Jeden z mniej rannych chłopaków przeskoczył przez płot i prosił o pomoc. Wezwałem policję i pogotowie - mówił TVN24 właściciel posesji, przy której doszło do tragedii.
Konrad Pasek był najlepszym przyjacielem zmarłego 17-latka. Jak mówi - nie miał do tej pory odwagi, żeby spotkać się z rodziną Łukasza.
- Miałem być tej nocy z nimi. To się w głowie nie mieści - mówił ze łzami w oczach nastolatek.
DK, TVN24
- Podejrzany usłyszał zarzut spowodowania wypadku śmiertelnego w stanie nietrzeźwości, za co grozi do 12 lat pozbawienia wolności - mówił dla TVN24 Sławomir Mamrot z piotrkowskiej prokuratury.
35-latek prowadzący samochód typu kombi jechał nocą przez Strzałków. W pewnym momencie stracił panowanie nad kierownicą, wypadł z trasy i uderzył w grupę 4 mężczyzn wracających poboczem z imprezy. 2 z nich zginęło na miejscu. Kierowca, nie zatrzymując się nawet, wrócił na jezdnię i po zgaszeniu świateł dla utrudnienia identyfikacji, oddalił się z miejsca zdarzenia.
Policja znalazła pijanego kierowcę w domu. - Zatrzymany twierdzi, że słyszał uderzenie, ale myślał, że uderzył w jakąś przeszkodę. Dopiero kiedy zobaczył pod domem policjantów zrozumiał, że mógł zrobić komuś krzywdę - tłumaczyŁ mł. asp. Komorowska.
Ten sam kierowca karany już był za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu w 2012 r. - sąd zadecydował wtedy, że mężczyzna przez rok nie będzie mógł prowadzić samochodów.
- Było około czwartej nad ranem. Obudziło mnie pukanie do drzwi. Jeden z mniej rannych chłopaków przeskoczył przez płot i prosił o pomoc. Wezwałem policję i pogotowie - mówił TVN24 właściciel posesji, przy której doszło do tragedii.
Konrad Pasek był najlepszym przyjacielem zmarłego 17-latka. Jak mówi - nie miał do tej pory odwagi, żeby spotkać się z rodziną Łukasza.
- Miałem być tej nocy z nimi. To się w głowie nie mieści - mówił ze łzami w oczach nastolatek.
DK, TVN24