Małysz 6. w Innsbrucku

Małysz 6. w Innsbrucku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Norweg Anders Jacobsen wygrał w Innsbrucku trzeci konkurs 55. edycji Turnieju Czterech Skoczni. Drugi był Austriak Thomas Morgenstern, a trzecie miejsce zajął Szwajcar Simon Ammann. Adam Małysz uplasował się na szóstej pozycji.
Dzięki zwycięstwu Jacobsen awansował na pozycję lidera TCS i ma ogromną szansę na triumf w klasyfikacji końcowej. Przed ostatnim konkursem w Bischofshofen ma 10,7 pkt przewagi nad drugim w tym zestawieniu Finem Arttu Lappim.

21-letni Norweg, z zawodu hudraulik, na skoczniach świata pojawił się w styczniu 2003 roku, kiedy zajął 50. miejsce w konkursie Pucharu Kontynentalnego w Planicy. Niewiele wcześniej zaczął trenować. Skokami postanowił zająć się po igrzyskach olimpijskich w Salt Lake City.

Jeszcze w minionym sezonie niewielu o nim słyszało, a w ciągu ostatnich dwóch miesięcy pięciokrotnie stawał na podium - wygrał także w Engelbergu, dwukrotnie był drugi, raz trzeci. W Innsbrucku był liderem po pierwszej serii, dzięki skokowi na odległość 129 m. W drugiej serii lądował pół metra bliżej, ale obronił pozycję.

Na półmetku drugie miejsce zajmował Morgenstern, który po słabszym początku sezonu wyraźnie odrodził się w TCS. W sumie skoczył o pół metra dalej od Jacobsena (128,5 i 129,5 m), ale przegrał nieco niższymi notami.

Szansę na podium po pierwszej serii miał Małysz. Triumfator Turnieju w 2001 roku skoczył 124 m i był szósty, z niewielką stratą do wyprzedzających go Fina Janne Ahonena, Szwajcara Simona Ammanna i kolejnego Fina Arttu Lappiego.

W drugiej serii Małysz poprawił się o 2,5 m, ale dzięki bardzo sprzyjającym warunkom dalej skakali także jego rywale. Ahonen zachował piąte miejsce, a Polaka wyprzedził zaledwie o 1,3 pkt. Na czwartą pozycję spadł Lappi, a na najniższy stopień podium wskoczył Ammann, który w drugiej próbie poleciał najdalej w całych zawodach - 132 m.

W klasyfikacji łącznej Małysz jest piąty. Traci zaledwie 2,3 pkt. do wyprzedzających go Ammana i jego kolegi ze szwajcarskiego zespołu Andreasa Kuettela. Lappi, wicelider TCS, ma osiem punktów więcej. Zakończenie 55. edycji prestiżowych zawodów w Bischofshofen zapowiada się więc niezwykle interesująco.

"Moje skoki są całkiem przyzwoite, chociaż dzisiaj trochę zabrakło szczęścia. Na pewno nie wszystko jeszcze stracone jeżeli chodzi o podium na koniec turnieju. Będę walczył" - zadeklarował po czwartkowym konkursie Małysz.

Największym przegranym rywalizacji na "Bergisel" był Austriak Gregor Schlierenzauer. To właśnie 16-latek był uważany za zdecydowanego faworyta czwartkowych zawodów. Po dwóch konkursach TCS prowadził w klasyfikacji, skakał rewelacyjnie, a dodatkowo obiekt w Innsbrucku jest dla niego tym czym dla Małysza Wielka Krokiew w Zakopanem.

Tymczasem Schlierenzauer na półmetku, po skoku na odległość 122 m, był dopiero 12. W drugiej serii lądował trzy metry bliżej, ale awansował o jedną pozycję. W klasyfikacji TCS spadł na siódme miejsce, a w zestawieniu PŚ wyprzedził go Jacobsen i młodziutki Austriak musi się zadowolić pozycją wicelidera.

Dobrze w czwartek zaprezentował się Kamil Stoch, który po raz trzeci w karierze zakończył konkurs PŚ w czołowej piętnastce. Stoch skoczył w Innsbrucku 120 i 115,5 m i był 15. Jego największym sukcesem jest siódma pozycja z 2005 roku z Pragelato. 15. miejsce zajął także w styczniu tego roku w Zakopanem.

Kwalifikacje do konkursu w Bischofshofen odbędą się w sobotę. W niedzielę zawody. Pierwsza seria rozpocznie się o 13.45.

ab, pap