OBWE spiera się o Ukrainę

OBWE spiera się o Ukrainę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Delegacje Rosji, Białorusi i Ukrainy sprzeciwiają umieszczeniu w końcowej deklaracji OBWE tekstu nawiązującego do sytuacji na Ukrainie. Może to uniemożliwić wydanie końcowego komunikatu.
Temat Ukrainy zdominował drugi dzień obrad i podzielił uczestników rozpoczętej w poniedziałek w Sofii XII sesji Rady Ministerialnej Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Kilka godzin przed zakończeniem sesji wciąż nie wiadomo, czy  zostanie osiągnięte porozumienie co do treści końcowego dokumentu.

Po spotkaniu z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem bułgarski wicepremier Płamen Panajotow -  Bułgaria przewodniczy w tym roku OBWE - powiedział, że rozważa się alternatywny wariant: jeżeli nie dojdzie do zgody całego forum na  przyjęcie deklaracji (konieczny jest konsens), zostanie opublikowane oświadczenie przewodnictwa OBWE, które będzie zawierało sporny tekst.

Szef polskiej delegacji na sesji, wiceminister spraw zagranicznych Adam Daniel Rotfeld scharakteryzował stanowisko delegacji Rosji, Ukrainy i Białorusi jako "element myślenia w  stereotypach, charakterystycznych dla przeszłości".

"Są ludzie, którzy patrzą na obecną pozycję Europy jak na  ingerencję w sprawy wewnętrzne, lecz przypomnijmy, że OBWE przyjęła w 1991 r., i to na wniosek rosyjski, stanowisko, że prawa człowieka i demokracja nie są sprawami wewnętrznymi, więc działania Europy w danym wypadku są usprawiedliwione" - stwierdził Rotfeld w wypowiedzi dla bułgarskiej telewizji BTV.

Dodał, że Polska odgrywa aktywną rolę na Ukrainie, ponieważ Polacy, którzy są emocjonalnie związani z tym krajem, uważają, że  obywatelom Ukrainy należy się takie same poparcie, jakie Polacy otrzymali od Europy 25 lat temu.

Niemiecki minister spraw zagranicznych Joschka Fischer zapowiedział, że jego kraj wyśle na powtórzenie drugiej tury wyborów 26 grudnia około 100 obserwatorów. Wyraził nadzieję, że kryzys ukraiński znajdzie wkrótce rozwiązanie. Francuski minister spraw zagranicznych Michel Barnier z kolei obiecał finansowe wsparcie dla powtórzonych wyborów na Ukrainie.

Sekretarz stanu USA Colin Powell odrzucił sugestię Rosji jakoby Zachód jakoby starał się zwiększyć swą sferę wpływów na Ukrainie. "Stany Zjednoczone nie wywierają nacisku na wydarzenia na Ukrainie. USA chcą, by przeprowadzono tam uczciwe i demokratyczne wybory, do czego dążą również obywatele ukraińscy" - powiedział w rozmowie z bułgarskim ministrem spraw zagranicznych Sołomonem Pasi.

"Nie uczestniczymy w rywalizacji, nie żądamy, by wybierano między Wschodem a Zachodem na Ukrainie, w Europie Wschodniej czy  na Kaukazie" - powiedział Powell po przybyciu do Sofii.

Pojęcie "sfery wpływów nie jest właściwe dla obecnej sytuacji. Chodzi o pozwolenie krajowi, by wybrał, jak chce być rządzony i  kogo chce mieć za przyjaciół".

W ten sposób Powell odniósł się do zarzutów rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, który w poniedziałek ponownie skrytykował - jak to określił - interwencję Zachodu na Ukrainie. Ostrzegł przed dawaniem rad w duchu "kolonialnym", dzielących ten kraj.

em, pap