Zdarzenie miało miejsce na Morzu Czarnym przy wejściu do portu w Odessie. Turecki frachtowiec dryfował bez prądu, zbliżał się niebezpiecznie blisko do falochronu. Ze statku nadszedł sygnał SOS.
Ukraińskie władze powołały sztab kryzysowy. Komandosi „Alfy” dokonali szturmu na statek, opanowali sytuację i uwolnili zakładników. Pijani buntownicy zostali zatrzymani. Rannym udzielono pierwszej pomocy. Statek płynął z Mikołajewa do Jordanii, przewoził ładunek metalu.
– Na statku wybuchł bunt i bójka na noże. Część załogi (głównie Turcy) odcięła prąd i zabarykadowała się. Statek dryfował na morzu u wejścia do portu „Piwdennyj”. Dyspozytorzy wezwali holownik „Champion”, który pospieszył z pomocą (...). Według świadków statek znajdował się tuż przy wejściu do portu. Ekipa holownika mówiła, że cały mostek kapitański był zakrwawiony. Kapitan stracił dużo krwi, ale żyje – relacjonował na Facebooku szef grupy terminali portu w Odessie, Andrij Stawnicer.