Do zdarzenia doszło w sobotę 30 grudnia w godzinach popołudniowych w Charkowie na Ukrainie. Mężczyzna przetrzymywał w budynku poczty 11 osób, w tym dwójkę dzieci. Pięć z nich uwolnić miał jeszcze przed szturmem. Mężczyzna twierdził, że jest uzbrojony i ma przy sobie ładunek wybuchowy, który może zdetonować. Z przekazów medialnych wynika, że motywy działania przestępcy były związane z niedawną wymianą jeńców w Donbasie. Jeden ze świadków zdarzenia twierdzi, że słyszał jak mężczyzna krzyczał, że znaczne większa liczba więźniów powinna zostać uwolniona. Informacja ta nie została jednak na razie potwierdzona przez służby.Inne wersje mówią o motywach rabunkowych.
Po tym, jak uwolniono zakładników, prezydent Ukrainy Petro Poroszenko podziękował za sprawne działania ukraińskiej policji oraz polecił, aby uwolnionym udzielono niezbędnej pomocy.
Jeden z uwolnionych zakładników w rozmowie z mediami przekazać miał, że przestępca umieścił ładunki wybuchowe w dwóch butelkach i groził, że wysadzi się w powietrze. Miał także informować zakładników, że ma raka mózgu.