Układanie list wyborczych nie jest wcale takie proste jak się to wielu wydaje. Szczególnie, że kierownictwo partii dzięki odpowiedniemu umiejscowieniu na nich kandydatów może poniekąd sterować wynikiem wyborczym. I tak właśnie podczas układania list wyborczych do Parlamentu Europejskiego zrobił Grzegorz Schetyna. Co ciekawe zdaniem naszego rozmówcy z Platformy szef partii poświęcił polityków PO, by ludowcy w wyborach zdobyli cztery mandaty.
I tak na liście lubelskiej gdzie jedynką jest Krzysztof Hetman, były marszałek województwa lubelskiego z PSL są jeszcze Joanna Mucha na miejscu drugim i Włodzimierz Karpiński na miejscu szóstym, oraz Stanisław Żmijan na miejscu siódmym. – Schetyna ustawił tak listę by poparcie dla polityków Platformy rozłożyło się na kilku polityków, bo zarówno Mucha, Żmijan jak i Karpiński to mocne nazwiska w regionie. W ten sposób politycy naszej partii będą ze sobą walczyć o wyborców na jednej liście i Hetman, który nie ma konkurencji z PSL-u prawdopodobnie jako jedyny weźmie mandat – mówi polityk PO. I wskazuje, że podobna sytuacja może być w kilku innych regionach. Na przykład na Podkarpaciu, gdzie wyborczą jedyną jest polityk PSL-u Czesław Siekierski. Na liście są też Krystyna Skowrońska, posłanka PO i Elżbieta Łukaciejewska (PO). Ta ostatnia w poprzednich wyborach była liderką listy. Obecnie na własne życzenia będzie kandydowała z miejsca dziesiątego. Wcześniej Grzegorz Schetyna proponował jej miejsce siódme.
Dlaczego Grzegorz Schetyna postanowił niekorzystnie dla części polityków PO ułożyć listy? – Schetyna już myśli o przyszłej koalicji, a dokładnie koalicjancie. Nie ma lepszej partii, z którą można tworzyć rząd niż PSL – stwierdza polityk PO.
Czytaj też:
„Rz”: Złożenie przez Czerwińską dymisji może być kwestią najbliższych dni
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.