– Przyjeżdżając do Polski, dokładnie w niedzielę rano, normalnie funkcjonowałem, chodziłem, ale po południu zauważyłem, że mam temperaturę prawie 39 stopni – opowiadał pan Mieczysław. – Mówię: zobaczę, jak temperatura, bo coś mi tak było zimnawo. To była niedziela wieczór. W poniedziałek rano było bardzo mi źle cały dzień. Rano było 39,3. Wziąłem drugi termometr i potwierdzało się. W tym momencie jakoś coś mi się zaświeciło, bo ja cały czas nie wierzyłem, że to jest koronawirus, że mam koronawirusa – mówił.
Jak podkreślał zakażony mężczyzna, w Niemczech pierwsze przypadki koronawirusa zgłaszano trzy – cztery dni przed jego wyjazdem. Za Odrę pan Mieczysław udał się w odwiedziny do córek i z okazji karnawału. Przyznaje, że nie wie, gdzie mógł złapać SARS-CoV-2. – Wiem tylko, że w środę rano dostałem wyniki i mówią, że jest koronawirus – podsumował.
Przez najbliższe 7 do 10 dni mężczyzna będzie przebywał na oddziale zakaźnym w Zielonej Górze. Wirtualna Polska pisze o strachu, który padł na mieszkańców 3-tysięcznej Cybinki. W miejscowej aptece ustawiają się kolejki (pomimo braku leków na koronawirusa), a niektórzy w obawie przed kwarantanną całej miejscowości robią zakupy na zapas. Według relacji portalu mieszkania 66-latka pilnuje obecnie policja. – Po co jechał do Niemiec, do skażonej strefy? To głupota, a teraz my mamy problem – miał powiedzieć jeden z rozmówców WP.
Czytaj też:
Szef KPRM: Środki na walkę z koronawirusem będą nielimitowaneCzytaj też:
NA ŻYWO: Koronawirus – najnowsze informacje z czwartku 5 marcaCzytaj też:
Żona pierwszego pacjenta z koronawirusem w Polsce zabrała głos