Morawiecki o ataku na Lwów: To sygnał Rosjan, że będą posuwać się dalej

Morawiecki o ataku na Lwów: To sygnał Rosjan, że będą posuwać się dalej

Mateusz Morawiecki
Mateusz Morawiecki 
Co najmniej pięć osób zostało poszkodowanych po rosyjskim ataku na Lwów. Do wydarzeń zza wschodniej granicy odnieśli się Mateusz Morawiecki i Mariusz Błaszczak.

– Jest to bardzo wyraźny sygnał Rosjan, że będą się posuwać dalej i my sobie z tego zdajemy sprawę, dlatego wzmacniamy wschodnią flankę NATO, czyli wschodnią część Polski – powiedział o rosyjskim ataku na Lwów. – Amerykańskich żołnierzy jest tutaj coraz więcej, już ponad 10 tys. To też jest siła realna wojskowa, oprócz tego rozmawiamy z naszymi sojusznikami o wsparciu w postaci najnowocześniejszego sprzętu i ten sprzęt też do Polski przybył, więc już wzmacniamy nasze bezpieczeństwo – dodał szef polskiego rządu.

W podobnym tonie wypowiedział się Mariusz Błaszczak. – Rosyjski atak rakietowy na Lwów w trakcie wizyty prezydenta USA w Polsce to sygnał płynący z Kremla, że ta wizyta została zauważona – powiedział minister obrony narodowej.

Wojna na Ukrainie. Co wydarzyło się we Lwowie?

Agencja Reutera poinformowała, że w pobliżu Lwowa słychać było trzy eksplozje. Doszło do niech w sobotę 26 marca tuż po godzinie 16 czasu lokalnego. Takie informacje przekazał urzędnik Rady Miejskiej Lwowa Igor Zinkiewicz. Nad północno-wschodnią częścią miasta unoszą się kłęby gęstego dymu a w powietrzu wyczuwalny jest charakterystyczny zapach spalenizny.

Szef obwodu lwowskiego Maksym Kozycki potwierdził, że doszło do dwóch ataków rakietowych w granicach miasta. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że zbombardowano m.in. jednostkę wojskową oraz skład paliwowy znajdujące się w okolicach ulicy Łyczakowskiej. Wiadomo również, że w jeden z budynków mieszkalnych uderzyła rakieta. W mieście ogłoszony został alarm przeciwlotniczy. Mieszkańcy ukryli się w schronach.

Według wstępnych ustaleń poszkodowanych .

Czytaj też:
Wojna na Ukrainie. Kłęby dymu nad Lwowem. Doszło do dwóch eksplozji