Jak nieszczelne jest niebo nad Polską. Musimy poznać prawdę o wydarzeniach pod Bydgoszczą

Jak nieszczelne jest niebo nad Polską. Musimy poznać prawdę o wydarzeniach pod Bydgoszczą

Niestety, pomimo inwestycji, nadal kluczowymi elementami rakietowego systemu obrony powietrznej są zestawy pochodzące z czasów Układu Warszawskiego, w tym S-125 Newa
Niestety, pomimo inwestycji, nadal kluczowymi elementami rakietowego systemu obrony powietrznej są zestawy pochodzące z czasów Układu Warszawskiego, w tym S-125 Newa Źródło: WPROST.pl / Łukasz Pacholski
11 maja wicepremier i minister obrony Mariusz Błaszczak, na specjalnie zwołanej konferencji, oficjalnie wypowiedział się w sprawie wydarzeń, które rozpalają krajową opinię publiczną od końca kwietnia, kiedy w pobliżu miejscowości Zamość w województwie kujawsko-pomorskim, odnaleziono szczątki niezidentyfikowanego sprzętu wojskowego.

Według nieoficjalnych informacji, które jako pierwsi opublikowali dziennikarze stacji RMF FM, mowa o rosyjskim pocisku manewrującym Ch-55, który był (na szczęście) pozbawiony głowicy bojowej, a którego zadaniem (po odpaleniu) było ściągnięcie na siebie uwagi ukraińskich systemów obrony przeciwlotniczej. Jak wskazał w majowym komunikacie , incydent miał miejsce 16 grudnia 2022 roku. Można powiedzieć, że tym samym rozpętał przy tym kryzys, jakiego dawno w Polsce nie było.

Dlaczego, jeśli potwierdzą się informacje RMF FM, Ch-55 znalazł się w pobliżu Bydgoszczy? Tego nie wiemy i nie będziemy spekulować. Pomimo postępu techniki, nadal systemy elektroniczne mogą być zawodne i w wyniku nieokreślonego błędu sprowadzić m.in. pocisk manewrujący z wcześniej zaplanowanej trasy lotu. Zresztą statystycznie rzecz biorąc to, że na terytorium Polski spada broń wykorzystywana przez obie strony konfliktu nie powinno nikogo zaskakiwać – po prostu takie rzeczy się zdarzają i warto aby władze potrafiły zaradzić i zabezpieczyć swoich obywateli.

Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, ile tego typu incydentów nie zostało upublicznionych, a co w swoim oświadczeniu (między słowami) potwierdza wicepremier.

Jak czytamy w oświadczeniu Mariusza Błaszczaka, „właściwie uruchomiono procedury współpracy sojuszniczej. Podwyższono gotowość bojową naszych środków dyżurnych. W powietrze poderwano dyżurne samoloty – polskie i amerykańskie. Obiekt był odnotowany przez polskie naziemne stacje radiolokacyjne. Ustalenia kontroli jasno wskazują, że działania Centrum Operacji Powietrznych były prawidłowe. Centrum Operacji Powietrznych poinformowało w meldunku przełożonego czyli dowódcę operacyjnego, o niezidentyfikowanym obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej".

Innymi słowy, obiekt został wykryty i uruchomiono odpowiednie procedury związane z próbą przechwycenia, trudno powiedzieć, dlaczego do tego nie doszło. Być może czynnikiem decydującym były warunki atmosferyczne oraz niska wysokość lotu, która w przypadku pocisków manewrujących wynosi do 100 metrów, co skutecznie uniemożliwiło naprowadzenie myśliwców.

Jak dalej czytamy w oświadczeniu Mariusza Błaszczaka, „zgodnie z ustaleniami kontroli, Dowódca Operacyjny zaniechał swoich instrukcyjnych obowiązków, nie informując mnie o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej, ani nie informując Rządowego Centrum Bezpieczeństwa i innych przewidzianych w procedurach służb.

Cały artykuł dostępny jest w 21/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.