Wiece PiS i PO bez fajerwerków

Wiece PiS i PO bez fajerwerków

Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki w Bogatyni
Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki w Bogatyni Źródło:PAP
Sobotnie wiece obu największych partii politycznych miały jedynie mobilizacyjny charakter dla własnych działaczy i wyborców. Słowa Jarosława Kaczyńskiego pod koniec przemówienia o tym, że trzeba się bawić były najlepszym dowodem na to, że sztabowcy PiS dobrze wiedzą, że w wakacje Polacy mniej angażują się w sprawy polityczne.

Wiec PiS miał pokazać zjednoczenie na prawicy. Sztabowcy chcieli by na scenie poza koalicjantami partii znalazł się Paweł Kukiz, ale jak wytłumaczył na koniec wydarzenia Jarosław Kaczyński, polityk ze względu na ślub swojej córki i swoje urodziny nie mógł przyjechać. Celem wiecu było jeszcze jedno, skonfrontowanie przemówień Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. I pokazanie mobilizacji wyborców i działaczy. Tymczasem na placu w Bogatyni zebrało się jak mówił rzecznik PiS Rafał Bochenek 14 tys. osób, a we Wrocławiu 20 tys. osób. Sytuację ratował Mateusz Morawiecki, który mówił, że zgromadzonych jest więcej.

Widzę, że Rafał nie doszacował, bo dalej są ludzie

– mówił premier.

Ale słowa Jarosława Kaczyńskiego pod koniec przemówienia o tym, że trzeba się bawić były najlepszym dowodem na to, że sztabowcy PiS dobrze wiedzą, że w wakacje Polacy mniej angażują się w sprawy polityczne. Na jednym wiecu mieliśmy Donalda Tuska, który uderzał w sposób prowadzenia polityki zagranicznej przez PiS.

Każdy, kto dzisiaj, kiedy wojna jest u naszych granic, kiedy w Rosji rozpoczyna się wojna domowa, każdy kto wypowiada w tym czasie taką cywilną wojnę Unii Europejskiej i Zachodowi, podnosi rękę na najbardziej żywotne interesy naszej ojczyzny

– mówił Donald Tusk we Wrocławiu.

Na drugim wiecu politycy PiS, w tym Mateusz Morawiecki mówił, że w nocy rząd monitorował sytuację w Rosji, kiedy politycy Platformy Obywatelskiej spali. Wtórował mu Adam Bielan mówiąc o przyszłych wyborach: „To będzie wybór między premierem, który gra o polskie sprawy, a premierem, który poświęca czas na grę, ale w piłkę”. Podczas kolejnych przemówień polityków Zjednoczonej Prawicy panował średni entuzjazm. Kiedy u mikrofonu był Zbigniew Ziobro, zniecierpliwieni ludzie zaczęli krzyczeć „Jarosław”. Na co Ziobro odparł, że Jarosław Kaczyński jest liderem PiS, a on Suwerennej Polski. Lepiej w stosunku do prezesa PiS zachował się Mateusz Morawiecki. Podczas jego przemówienia ludzie zaczęli krzyczeć „Mateusz”, na co premier odpowiedział:

Nie, nie Mateusz. Jarosław.
Czytaj też:
Kaczyński w Turowie: Nikt nie będzie za nas decydował, kto ma w Polsce pracować, a kto ma być bezrobotny

Zgromadzenie na scenie koalicjantów Zjednoczonej Prawicy było sygnałem dla elektoratu, że nie ma między nimi kłótni. Na koniec wiecu wykonano zdjęcie wszystkich liderów w uścisku ręki. I już o chwili Waldemar Buda, minister rozwoju i technologii napisał na Twitterze: „Pamiętacie jak 4 czerwca Donald Tusk potraktował swoich koalicjantów?

Przewodniczący Platformy Obywatelskiej podczas przemówienia odnosił się do wywiadu Jarosława Kaczyńskiego dla radia RMF FM, w którym lider PiS na pytanie o zaostrzenie prawa aborcyjnego stwierdził, że w Warszawie aborcję można dokonać niemal na każdym rogu. „Kobiety dobrze wiedzą, dlaczego mają dosyć tej władzy, a dzisiaj prezes Kaczyński postawił kropkę. To ekspert od aborcji i demografii. Jemu naprawdę się wydaje, że to, co mu przynoszą po południu na kartkach ma coś wspólnego z rzeczywistością” – mówił Donald Tusk.

Poza złośliwościami obu partii w stosunku do siebie i mobilizacyjnym charakterem wieców, nie było na nich niczego nowego. Politycy zainaugurowali sezon wakacyjny.

Czytaj też:
Tusk: prezes Kaczyński jeszcze nie zauważył, że w Rosji wybuchła wojna domowa

Źródło: Wprost