Jarosław Kaczyński zaprezentował w czwartek jedynki na listach do Sejmu. Reszta kandydatów nie jest jeszcze do końca znana. Z naszych informacji wynika, że kilku posłów w ogóle nie dostanie miejsc na listach, a inni zupełnie nie takie, jakich się spodziewali. Po liście jedynek widać, że Jarosław Kaczyński, który jest w tej sprawie ostateczną instancją postawił na zrównoważenie siły wewnętrznych frakcji i ostrą rywalizację.
Kaczyński za Ziobrę
Jarosław Kaczyński po latach kandydowania z Warszawy, w tym roku trafił do okręgu świętokrzyskiego. Oficjalne wyjaśnienie jest takie, że może tam przysporzyć partii dodatkowych głosów i np. zdobyć jeszcze jeden mandat, który wyrwie PSL-owi. PiS z tego szesnastomandatowego okręgu wprowadził do Sejmu w 2019 roku 10 posłów, a Zbigniew Ziobro, który otwierał listę, osiągnął wynik prawie 116 tys. głosów. Czy Kaczyński osiągnie więcej? Pewnie tak, ale kosztem tego, że wyssie większość głosów elektoratu PiS-owskiego.
– Cztery lata temu, żeby w tamtym okręgu zdobyć ostatni, dziesiąty mandat, trzeba było mieć ponad 6 tys. głosów. W tym roku ta poprzeczka może się znacznie obniżyć, co oznacza, że większość kandydatów poczuje, iż ma szansę na Sejm i będzie gryźć trawę, żeby pokonać innych
– mówi polityk PiS.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.