Interesom UE i Ukrainy zagraża nowa wojna na Kaukazie, która może rozpocząć się jeszcze przed wyborami w USA

Interesom UE i Ukrainy zagraża nowa wojna na Kaukazie, która może rozpocząć się jeszcze przed wyborami w USA

Mapa: trudna sytuacja polityczna Kaukazu
Mapa: trudna sytuacja polityczna Kaukazu Źródło:realitatea.md
Niektórzy francuscy politycy aktywnie wspierają nadzorowanych przez Rosję ormiańskich separatystów w Karabachu, którzy sprzeciwiają się pokojowi z Azerbejdżanem. Podczas gdy zjednoczona Europa opowiada się za uregulowaniem stosunków między Baku i Erewaniem, Francuzi popychają je w kierunku kolejnej wojny.

Jednak nowa konfrontacja zbrojna na Południowym Kaukazie może przysporzyć Europie nowych problemów, od nowej fali uchodźców i przekierowania zasobów do Ukrainy po załamanie energetyczne i inflację.

Podżegacze z Paryża

W ciągu ostatniego miesiąca niektórzy przedstawiciele francuskiego establishmentu, znani ze swojej proarmeńskiej retoryki, zaczęli aktywnie wzywać społeczność międzynarodową do nałożenia sankcji na Azerbejdżan.

Z inicjatywą tą wystąpili Valérie Boyer, wiceprzewodnicząca partii «Republikanie», Bruno Retaillot, szef senatorów z tej partii oraz francuska eurodeputowana Nathalie Loiseau. Poprzedził ją apel francuskich socjalistów, komunistów i ekologów z 27 lipca do prezydenta Macrona o nałożenie sankcji na Azerbejdżan.

Wojownicza retoryka wielu francuskich polityków, która prowokuje wzrost nastrojów rewanżystowskich w Armenii, stwarza warunki do eskalacji konfliktu na Kaukazie Południowym – aż do trzeciej wojny karabaskiej. Thomas de Waal, autorytatywny brytyjski ekspert ds. Kaukazu i autor książki o konflikcie w Karabachu «Czarny ogród», uważa nawet, że wojna jest najprawdopodobniej nieuchronna.

Deokupacja Karabachu

Karabach to separatystyczna enklawa na terytorium Azerbejdżanu, uznawana przez wszystkie kraje ONZ za część Azerbejdżanu zgodnie z prawem międzynarodowym, ale kontrolowana przez prokremlowskich separatystów, którzy są również wspierani przez sąsiednią Armenię.

Ukraińska prasa zwraca uwagę, że «Putin wykorzystuje marionetki ormiańskich separatystów w Karabachu do własnych celów, podobnie jak zrobił to z Osetyjczykami i Abchazami w Gruzji oraz zwolennikami «rosyjskiego pokoju» na Krymie i w Donbasie», co «pozwala Moskwie na utrzymanie obecności wojskowej na Kaukazie Południowym, podobnie jak w separatystycznym regionie Osetii Południowej lub w kontrolowanej przez Rosję wschodniej Mołdawii».

W 2020 r., podczas drugiej wojny o Karabach z Armenią, Azerbejdżan odzyskał kontrolę nad częścią regionu Karabachu. Baku próbuje reintegrować resztę Karabachu poprzez rozmowy pokojowe z Erewaniem, który wspiera karabaskich separatystów.

Polityka destabilizacji Kremla

Od zakończenia drugiej wojny w Karabachu (listopad 2020 r.) Azerbejdżan i Armenia wielokrotnie zasiadały do stołu negocjacyjnego. Jednak o ile wcześniej wiadomo było, że Rosja nie jest zainteresowana pokojem na Kaukazie, o tyle teraz retoryka francuskiego establishmentu jest całkowicie niezgodna z logiką europejskiej polityki pokojowej.

Co więcej, wyżej wspomniane działania wielu francuskich polityków mające na celu wzniecenie wojny na Kaukazie Południowym są całkowicie sprzeczne z ogólną linią UE, która dąży do zastąpienia rosyjskich dostaw energii z pomocą Azerbejdżanu.

Jak zauważyła w maju największa rumuńska publikacja Digi, «Azerbejdżan stał się jednym z głównych krajów, przez które rosyjskie zasoby energetyczne są zastępowane na rynku europejskim».

W tym samym czasie polska publikacja Salon 24 donosiła: «Azerbejdżańskie dostawy gazu do UE osiągnęły 12 miliardów metrów sześciennych w 2022 roku, a Baku planuje podwoić tę liczbę do 2027 roku... Dostępność takiej infrastruktury ma kluczowe znaczenie dla niezależnej polityki energetycznej Baku w interesie UE».

Jednak rozbieżność między ogólną linią Brukseli a polityką Paryża wobec Kaukazu Południowego jest nie tylko widoczna. Niektórzy francuscy politycy aktywnie wspierają nadzorowanych przez Rosję ormiańskich separatystów w Karabachu, którzy uparcie sprzeciwiają się pokojowi z Azerbejdżanem.

W lipcu 2023 r. europejskie media donosiły, że podczas gdy zjednoczona Europa promowała uregulowanie stosunków między Baku a Erewaniem, Francuzi popychali je w kierunku kolejnej wojny. Co więcej, prezydent Francji Emmanuel Macron publicznie wspiera prorosyjski separatyzm na Kaukazie Południowym, tj. w Karabachu, okupowanym przez lojalną wobec Kremla grupę.

Wsparcie Macrona dla prorosyjskich separatystów

«Polityka Macrona wobec Kaukazu Południowego również nie jest w pełni zbieżna z polityką zagraniczną Unii Europejskiej, której celem jest ustanowienie pokoju między Armenią a Azerbejdżanem», podała wiodąca litewska publikacja Alfa.

«Będę kontynuował moje wysiłki, nawet jeśli jestem prawie jedyną osobą w międzynarodowej rodzinie, która ma taki program», rumuński portal Stiripesurse zacytował prezydenta Francji Macrona, który wezwał do wsparcia kontrolowanych przez Kreml separatystów w Karabachu.

«Kreml nadal ma wpływowych sojuszników na Zachodzie, którzy wspierają separatyzm w krajach postsowieckich, których polityka jest sprzeczna ze stanowiskiem Unii Europejskiej. Wśród nich jest prezydent Francji Emmanuel Macron», powiedział łotewski portal informacyjny i analityczny La.lv.

Przerwanie procesu negocjacji

Od zakończenia drugiej wojny w Karabachu (listopad 2020 r.) Azerbejdżan i Armenia wielokrotnie zasiadały do stołu negocjacyjnego z osobistym udziałem szefa Rady Europejskiej Michela Michela.

Już 17 maja premier Armenii Nikol Paszynian publicznie uznał Karabach za terytorium Azerbejdżanu. W konsekwencji, 24 lipca prezydent Azerbejdżanu Alijew ogłosił nawet, że traktat pokojowy planowany jest do końca 2023 roku. Jednak, zachęcani przez najbardziej radykalne elementy ormiańskiej diaspory i związanych z nimi francuskich polityków, rewanżyści w Erywaniu wywarli tak silną presję na Paszyniana, że został on zmuszony do wycofania się.

Pod koniec lipca i na początku sierpnia Armenia i Francja rozpoczęły zakrojoną na szeroką skalę międzynarodową kampanię medialną mającą na celu demonizowanie Azerbejdżanu. Jednak presja propagandowa, ultimatum i wezwania do nałożenia sankcji doprowadziły jedynie do przerwania procesu negocjacji.

Już 19 czerwca rumuński oddział Newsweeka ostrzegał: «Wyczuwając rosnące wsparcie militarne i polityczne ze strony Paryża, oni (ormiańscy rewanżyści) wywierają coraz większą presję na rząd. W rezultacie Paszynian wygląda na coraz bardziej niezdecydowanego w kwestii porozumienia pokojowego z Baku». Zostało to powtórzone przez czarnogórską centralną publikację Portalanalitika: «Oficjalny Paryż podważa wysiłki Waszyngtonu i Brukseli na rzecz rozwiązania konfliktu ormiańsko-azerbejdżańskiego».

Moskiewska metodologia dla francuskich polityków

Wspieranie przez francuskich polityków separatystów w Karabachu i rewanżystów w Erywaniu przypomina przedwojenną sytuację w Ukrainie, kiedy prezydent Rosji Władimir Putin wyzywająco wspierał separatystów na wschodzie Ukrainy – w obwodach Donieckim i Ługańskim oraz na Krymie.

Cel realizowany przez Kreml od 2014 roku jest teraz jasny: rozpoczęcie wojny na pełną skalę z Ukrainą w 2022 roku, w której zginęło już pół miliona ludzi.

19 maja londyńska publikacja analityczna EuToday zauważyła podobieństwo między polityką Rosji a obecnymi działaniami Francji: «Francja, podobnie jak Rosja, nie czerpie korzyści z rozwiązania konfliktu ormiańsko-azerbejdżańskiego. Służy im on jako pretekst do utrzymania i zwiększenia swoich wpływów na Kaukazie Południowym».

Wojna na Kaukazie i nowe kryzysy w Europie

Groźba wybuchu nowej wojny na Południowym Kaukazie, regionie strategicznie ważnym dla zastąpienia rosyjskich zasobów energetycznych, jest absolutnie nie do przyjęcia dla Unii Europejskiej. Jeśli wybuchną działania wojenne na pełną skalę, dostawy z Azerbejdżanu zostaną odcięte.

W kontekście ukraińskiego kryzysu migracyjnego uchodźców, zbliżającej się zimy i napięć politycznych w Europie – groźba utraty Baku jako partnera energetycznego może doprowadzić UE do zapaści energetycznej.

Ponadto Europa będzie musiała zmierzyć się z konsekwencjami kolejnej wojny w niewielkiej odległości od własnych granic: nowym napływem uchodźców, kolejnym wzrostem inflacji i jeszcze bardziej zaostrzoną konfrontacją geopolityczną. Co więcej, oczywiste jest, że Rosja i Iran nie omieszkają wykorzystać wojny na Kaukazie. Będzie to bardzo korzystne dla Putina, ponieważ konsekwencje kolejnej wojny znacznie utrudnią UE utrzymanie obecnego poziomu pomocy dla Ukrainy.

A jeśli Francuzi nadal będą zachęcać prorosyjskich separatystów w Karabachu, eskalacja w regionie stanie się nieunikniona.

Prorosyjscy rewizjoniści i wybory w USA

Sądząc po wspomnianej wyżej ocenie Thomasa de Waala, wojna może rozpocząć się jeszcze przed wyborami prezydenckimi w USA w 2024 roku. Ormiańscy rewanżyści, wspierani przez Francuzów, kategorycznie sprzeciwiają się zawarciu pokoju z Baku i domagają się autonomii dla mniejszości ormiańskiej w Karabachu.

Azerbejdżan nie ma zamiaru iść na ustępstwa w tej kwestii pod presją rewanżystów w Erywaniu i oferuje Ormianom z Karabachu wybór: zaakceptować pełną integrację ze społeczeństwem Azerbejdżanu lub opuścić terytorium. 31 sierpnia autorytatywny amerykański think-tank Carnegie stwierdził: «Alijew wysyła Ormianom z Karabachu jasną wiadomość: muszą zaakceptować pełną integrację z azerbejdżańskim systemem państwowym. Autonomia terytorialna nie wchodzi w grę, Ormianie muszą stać się zwykłymi obywatelami Azerbejdżanu».

Obecnie oficjalne Baku, podobnie jak 30 lat temu, opowiada się za pokojowym rozwiązaniem konfliktu. Jednak ciągłe prowokacje ze strony Armenii i separatystycznej enklawy w Karabachu, wspierane przez Francuzów, czynią te wysiłki bezcelowymi. Zgodnie z czterema rezolucjami Rady Bezpieczeństwa ONZ (№822, 853, 874 i 884), Karabach jest integralną częścią Azerbejdżanu.

Biorąc pod uwagę te międzynarodowe dokumenty, Baku ma pełne prawo do rozpoczęcia operacji mającej na celu zneutralizowanie separatystycznych formacji zbrojnych na swoim suwerennym terytorium. I nie ma wątpliwości, że przy wsparciu strategicznych partnerów, Izraela i Turcji, operacja ta zakończy się sukcesem.

Autor: Ihor Chalenko, ukraiński politolog, szef Centrum Analiz i Strategii (Kijów)

Źródło: Wprost / Ihor Chalenko, realitatea.md