Gęsta atmosfera w Sejmie. Tomczyk „zweryfikował” fakty. Macierewicz: Skala kłamstw jest olbrzymia

Gęsta atmosfera w Sejmie. Tomczyk „zweryfikował” fakty. Macierewicz: Skala kłamstw jest olbrzymia

Antoni Macierewicz
Antoni Macierewicz Źródło:PAP / Paweł Supernak
Wiceminister Tomczyk stwierdził, że „Komisja Macierewicza zgubiła 18 części Tupolewa”. Atmosfera w Sejmie zrobiła się wyjątkowo gorąca. – Nie było takiego premiera, takich ludzi, którzy atakowali własny naród, a bronili Federacji Rosyjskiej – grzmiał później były szef MON.

Wiceminister MON Cezary Tomczyk stanął na mównicy i oznajmił, że jest w posiadaniu korespondencji, której treść wywołała w nim duże emocje. – To jest chyba jedna z najbardziej bulwersujących spraw, na jakie trafiłem przez lata pracy w parlamencie i rządzie – powiedział.

Zniszczono dowody rzeczowe?

Korespondencja ta dotyczy trzech osób: byłego szefa MON Antoniego Macierewicza, Mariusza Błaszczaka – byłego ministra obrony narodowej i Zbigniewa Ziobry – byłego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Tomczyk stwierdził, że „dowody rzeczowe, przekazane przez prokuraturę komisji Macierewicza, zostały zniszczone”. – Komisja Macierewicza w toku prac pozostałe dowody, czyli 18 części samolotu Tupolew, (...) zgubiła. Te dowody zniknęły i pan Macierewicz doskonale o tym wiedział – twierdzi wiceminister.

Wkrótce na mównicę wszedł Macierewicz. Poprosił o możliwość dłuższej wypowiedzi. – Jeżeli nie będę mógł szerzej się wypowiedzieć, to kłamstwo i oszustwo, które zostało tutaj przedstawione, zostanie upowszechnione – powiedział. – Będzie stanowiło punkt odniesienia, o co panu ministrowi chodzi i o co chodzi także państwu, którzy macie nadzieję, że to (...) stworzy takie wrażenie rzeczywistego przestępstwa, które jest tak naprawdę źródłem Platformy Obywatelskiej i obecnego rządu – dodał.

Macierewicz zapewniał, że nic nie uległo zniszczeniu, natomiast w czasie, o którym mówił wiceszef MON, był on szefem ministerstwa. Nie działał wówczas w podkomisji smoleńskiej. – Pan wiceminister zapewne wie, tylko Państwu przedstawił to fałszywie, że to, co opisywał, zdarzyło się wtedy, kiedy byłem ministrem obrony narodowej i nie byłem członkiem podkomisji – zaznaczył. Dodał, że „materiały dowodowe zostały przekazane amerykańskiej firmie, (...) żeby mogła dokonać analizy struktury samolotu”.

Macierewicz nie był wtedy przewodniczącym komisji?

Macierewicz wyjaśnił, że były to „malutkie kawałki”, wielkości do „6 cm”, a przekazali je „ówcześni przewodniczący podkomisji” – on sam o tym fakcie nie wiedział. Macierewicz dodał, że to, o czym teraz mówi, a o czym dowiedział się później, „opisał” i przekazał potem prokuraturze. Dokument ten „na pewno posiada wiceminister”, ale „zapomniał go” zebranym „pokazać”. Powiedział też, że Amerykanie mieli udowodnić, po badaniach, iż „samolot nie rozbił się o ziemię”, ale rozpadł się „nad ziemią”.

Warto dodać, że w międzyczasie posłowi Macierewiczowi wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak doliczył czas, ale mimo tego polityk PiS wciąż mówił. Przewodniczący obrad nakazał w końcu posłowi „opuścić mównicę”. Mimo tego były szef MON wciąż przemawiał, więc wyłączono mu mikrofon. Po ponownym wezwaniu przez Bosaka zareagował i zgodził się wrócić na swoje miejsce na sali.

Nieco później na mównicę wszedł Tomczyk. Zacytował Macierewicza. Zarzucił wiceszefowi MON, że „fałszywie” przedstawił obraz sytuacji, że nie był wówczas członkiem podkomisji, a także, że żadne materiały i dokumenty nie zostały zniszczone.

„Wszystko, co pan powie, może być wykorzystane przeciwko panu”

Tomczyk powiedział, że może teraz zweryfikować fakty, a te są „druzgocące” dla Macierewicza. Z pism, które posiada wiceminister, wynika, że Macierewicz był przewodniczącym podkomisji i podpisał umowę z amerykańską firmą – na dokumencie widnieć ma jego podpis (złożony pod koniec maja 2018 roku – przewodniczącym został w styczniu 2018 roku). – Powinien pan pamiętać, zanim pan wejdzie na mównicę, że wszystko, co pan powie, może być wykorzystane przeciwko panu – dodał.

– W kwietniu, gdy doszło do katastrofy, na miejscu byli polscy przedstawiciele KBWLLP [Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego]. I dowody, które pan zgubił, były zbierane przez nich i prokuratorów. (...) Donald Tusk bezpośrednio po katastrofie poleciał na miejsce. W odróżnieniu od pana, bo pan akurat był na miejscu, a właściwie w pobliżu, ale pociągiem uciekł pan do Polski – kontynuował Tomczyk.

Wkrótce po raz kolejny głos zabrał adresat słów wiceszefa MON. – Skala kłamstw tego człowieka jest olbrzymia, a co więcej wasz strach przeciwko temu, że potwierdzacie stanowisko [prezydenta Rosji Władimira] Putina przez cały czas i atakujecie polskich pilotów, to jest rzecz wstrząsająca. Nie było w historii Polski takiego środowiska, nie było takiego premiera, takich ludzi, którzy atakowali własny naród, a bronili Federacji Rosyjskiej, która zamordowała polskiego prezydenta. To jest najstraszliwsza rzecz w historii świata i w historii Polski – grzmiał z mównicy.

„Nigdy nie mówiłem, że nie byłem szefem komisji, kiedy podpisywano raport”

– Nigdy nie mówiłem o tym, że nie byłem szefem komisji wtedy, kiedy był podpisywany raport. To, co mówiłem, dotyczyło nie podpisywania raportu, lecz dotyczyło tego, co pan mówił, w sprawie tych wysłanych (...) cząstek samolotu. Wtedy, kiedy je wysłano, ja nie byłem członkiem komisji – po czym marszałek Sejmu wyłączył mikrofon posłowi, który następnie wrócił na miejsce.

Czytaj też:
Nowe informacje o podkomisji smoleńskiej. „Błaszczak wiedział o nieprawidłowościach”
Czytaj też:
Kaczyński przemawiał na seminarium. Przewiduje plan przeprowadzenia „referendum rozbiorowego”