„Niedyskrecje parlamentarne”. Prof. Senyszyn: Stałam się niewolniczką czerwonych korali

„Niedyskrecje parlamentarne”. Prof. Senyszyn: Stałam się niewolniczką czerwonych korali

Joanna Senyszyn podczas marszu zwolenników Rafała Trzaskowskiego
Joanna Senyszyn podczas marszu zwolenników Rafała Trzaskowskiego Źródło: PAP / Leszek Szymański
Dlaczego jej znakiem rozpoznawczym w kampanii prezydenckiej stały się czerwone korale? Co było pomysłem z piekła rodem, wymyślonym przez sztab Rafała Trzaskowskiego? Kto jest zielonym politykiem, a kto opiera się o ścianę? Kogo polubiła w kampanii prezydenckiej i dlaczego ubiegała się o ten urząd? O tym i innych sprawach rozmawiamy z prof. Joanną Senyszyn w podcaście „Niedyskrecje parlamentarne do słuchania”.
Słuchanie podcastu i czytanie całości treści w dniu premiery nowego odcinka dostępne jest jedynie dla stałych Czytelników „WPROST PREMIUM”. Zapraszamy.

Odcinek dostępny jest w ramach promocji:

Witajcie kochani. Muszę już tak zaczynać, bo stałam się niewolniczką tego powiedzenia, tego gestu i czerwonych korali – powiedziała na początku podcastu prof. Joanna Senyszyn, lewicowa polityk, niedawna kandydatka na prezydenta.

Nasza rozmówczyni opowiedziała nam, skąd się wzięły czerwone korale, które stały się jej znakiem firmowym podczas kampanii prezydenckiej.

– Jako dziecko miałam strój krakowianki, bo taka moda panowała w PRL-u, że dziewczynki się ubierało w strój ludowy. Byłam nim zachwycona – miałam gorsecik i czerwone korale. Później o tym zapomniałam, ale kiedy zostałam europosłanką z okręgu Małopolska – Świętokrzyskie od Koła Gospodyń Wiejskich dostałam czerwone korale. Kolejny sznur podarował mi prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, a następne – wojewoda małopolski i marszałek sejmiku małopolskiego. W ten sposób miałam całą kolekcję czerwonych korali, które leżały w szufladzie. W ubiegłym roku zastanawiałam się, jakie korale nosić w lecie i spojrzałam na te czerwone. Założyłam je i nie zdjęłam przez całą kampanię prezydencką. Nie przypuszczałam, że zrobią taką furorę. Okazało się, że korale to nie tylko symbol kobiecości, kobiecej siły, ale też feminizmu na czerwono – opowiada polityk.

– Zawsze byłam czerwona, więc akurat czerwone korale bardzo do mnie pasują – dodaje.

Na pytanie, dlaczego nawet na siłowni ćwiczyła w koralach, Senyszyn odpowiada, że skoro w czymś zaczęło się kampanię, to ten element powinien być cały czas obecny, żeby już na pierwszy rzut oka wszyscy wiedzieli, na kogo patrzą.

Joanna Senyszyn w „Niedyskrecjach Parlamentarnych”. „Witajcie kochani!”
Artykuł został opublikowany w 30/2025 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.