Już na kilka miesięcy przed rozpoczęciem roku szkolnego nowy pomysł MEN wywołał falę komentarzy. Decyzją resortu kierowanego przez Barbarę Nowacką, do planów lekcji została wprowadzona edukacja zdrowotna.
Edukacja zdrowotna w polskich szkołach
Warto zaznaczyć, że edukacja zdrowotna to na razie przedmiot nieobowiązkowy, z którego można zrezygnować do 25 września. Rodzic, który nie chce, aby jego dziecko uczestniczyło w zajęciach, musi złożyć pisemną rezygnację do dyrektora szkoły. Uczeń pełnoletni musi samodzielnie wypełnić stosowną deklarację.
Przeciwko nowemu przedmiotowi stanowczo protestowali polscy biskupi. Z kolei dyrektorzy szkół zwracali uwagę na problemy organizacyjne. Rzeczniczka prasowa Związku Nauczycielstwa Polskiego wyjaśniła, że dyrektorzy mają trudności z układaniem planów lekcji.
– Dyrektorzy mają wymóg umieszczania religii lub etyki na pierwszej lub ostatniej lekcji, jednak w przypadku edukacji zdrowotnej tak szczegółowych przepisów nie ma – stwierdziła Magdalena Kaszulanis.
Czarnek skandalicznie o Nowackiej. Poszło o edukację zdrowotną
Pomysł MEN ostro skrytykował także Przemysław Czarnek. Poseł PiS w rozmowie z telewizją wPolsce używał nazwy „edukacja seksualna”. – Ona w polskiej szkole była, jest i będzie. Jak się spojrzy, chociażby na podstawy programowe do klas 4-6 to pięć z sześciu punktów to są punkty wyjęte wprost z naszych podstaw programowych – stwierdził były minister edukacji narodowej.
Parlamentarzysta przekonywał, że „zawsze w polskiej szkole była obecna nauka o organizmie człowieka, o jego sferze seksualnej, o rozrodczości”. – Wszyscy byliśmy poddani tej dobrej edukacji. Natomiast narracja Lewicy od zawsze jest taka, że nie ma w polskiej szkole edukacji seksualnej i trzeba ją tam wprowadzić – powiedział.
W dalszej części rozmowy Przemysław Czarnek postanowił zwrócić się wprost do szefowej MEN. – To pytanie, co Barbara Nowacka wprowadza? Powinna mieć taką koszulkę z napisem „seks instruktor” i chodzić w niej do szkoły, do ministerstwa – ocenił poseł PiS.
Czytaj też:
Nowe rozporządzenie MEN. Uczniowie mogą to robić zgodnie z prawemCzytaj też:
MEN przygotuje uczniów na kryzys. Wielka zmiana w polskich szkołach
