Miłościwie etc. Donald Tusk oznajmił, że doniesienia gazet, jakoby chciał generałami zrobić kolegów z kortu, to bzdura, albowiem rakiety do tenisa „nie miał w rękach od 25 lat". Nauczcie się, durne pismaki, że Donek wszystko robi nogą.
To znaczy ponoć raz pan premier uderzył piłkę głową, ale się odkształciła. Piłka, nie głowa.
Pan Donald był też zażenowany innymi informacjami „Wprost". Panie premierze, teraz sam pan widzi, jak my się z tymi tłumokami musimy męczyć! A przecież powtarzamy im za każdym razem: więcej miłości, więcej miłości! A oni wtedy od razu do obłapiania się biorą.
Minister Klich Bogdan przyznał, że nie rozumie, dlaczego Lech Kaczyński nie mianował szefa jego sekretariatu i kilkunastu innych dżentelmenów generałami. Podobno pan Boguś marzył, że i jego prezydent mianuje. On tak bardzo chciałby sobie lampasy do pidżamy przyszyć.
A z tym, że Klich nie rozumie, to fakt. Taka historia: jakiś czas temu gazety doniosły, że pan minister lata do domu do Krakowa wojskowymi samolotami czy czymś innym latającym. Tusk się dowiedział i się wściekł. Dalejże więc tłumaczyć Klichowi przy ludziach, że tak się nie robi. A ten, że to nic złego, bo te samoloty i tak muszą swoje wylatać. Więc mu premier klaruje, że dobra, niech sobie latają, ale bez niego, bo co sobie ludzie pomyślą i w ogóle Bizancjum. A minister dalej w zaparte: że skoro muszą latać, to co za różnica, czy lot będzie klichowy czy bezklichowy, że o co chodzi itepe. Ponoć cudem przytrzymali Tuska, który się na gościa wydarł i stanowczo zakazał mu raz na zawsze.
I żeby już wątek klichowy skończyć, to dodajmy, że pan minister spotkał się po tym wszystkim z Lechem Kaczyńskim, a spotkanie przebiegło – jak oznajmił Bodzio Klich – „w bardzo ciepłej atmosferze". W saunie mianowicie rozmawiali.
Kto to powiedział: „Nigdy nie zgodzimy się na zniesienie ustawy kominowej"?
No to akurat bardzo proste było. To Aleksander Grad, poseł PO, jakieś półtora roku temu. Dziś geolog Grad jest już ministrem Gradem i to jego koledzy obsiedli spółki skarbu państwa, więc właśnie zaordynował zniesienie kominówki, bo chłopaki nie mogą wyżyć za te kilkanaście tysięcy na rękę. Wszystko można kupić, ale mina Grada oznajmiającego zniesienie kominówki – bezcenna.
No i mamy cud. Wszyscy prezesi telewizji, zjednoczeni jak jeden Ponton (drogi red. Janke, jak już piszesz o tej ksywce, to wypada powołać się na źródło, nie?), poprosili aktualny reżim, by zostawić abonament. Najboleśniejsze dla PO musi być to, że wśród apelujących był Walter junior, prezes Tusk Vision Network. No cóż, serce sercem, ale portfel to on nosi po prawej stronie.
A jednak wtopa. Pewien bardzo ważny prezes do apelu abonamentowców się nie przyłączył. Widocznie wspiera rząd. A zabrakło nam w tym chórze szefa TV Trwam. Czyżby w następnych „Rozmowach niedokończonych" transmisja z meczu piłkarskiego KS Rząd – KS Redemptoryści?
Usłyszeliśmy właśnie na mieście, że niejaki Igor Zalewski chodzi do Tuska i przekonuje, by zrobił go naczelnym „Rzeczpospolitej". Proszę państwa, Igor może i owszem, ale nie ten! Zalewski chciał być prezesem KGHM. Chłopak od maleńkości lubi miedź.
Plotka o zalotach Zalewskiego pojawiła się jakoś tuż po tym, jak napisaliśmy, iż roboty via Grupiński szuka Tomek Wołek, co mogłoby wskazywać na źródło. Aby to raz na zawsze przeciąć, pozwolimy sobie wystosować do premiera apel całkiem serio. Drogi Donku, trzymaj Zalewskiego z dala od tej posady! Zrób to dla niego, dla „Rzeczpospolitej" i dla Rzeczypospolitej.
To znaczy ponoć raz pan premier uderzył piłkę głową, ale się odkształciła. Piłka, nie głowa.
Pan Donald był też zażenowany innymi informacjami „Wprost". Panie premierze, teraz sam pan widzi, jak my się z tymi tłumokami musimy męczyć! A przecież powtarzamy im za każdym razem: więcej miłości, więcej miłości! A oni wtedy od razu do obłapiania się biorą.
Minister Klich Bogdan przyznał, że nie rozumie, dlaczego Lech Kaczyński nie mianował szefa jego sekretariatu i kilkunastu innych dżentelmenów generałami. Podobno pan Boguś marzył, że i jego prezydent mianuje. On tak bardzo chciałby sobie lampasy do pidżamy przyszyć.
A z tym, że Klich nie rozumie, to fakt. Taka historia: jakiś czas temu gazety doniosły, że pan minister lata do domu do Krakowa wojskowymi samolotami czy czymś innym latającym. Tusk się dowiedział i się wściekł. Dalejże więc tłumaczyć Klichowi przy ludziach, że tak się nie robi. A ten, że to nic złego, bo te samoloty i tak muszą swoje wylatać. Więc mu premier klaruje, że dobra, niech sobie latają, ale bez niego, bo co sobie ludzie pomyślą i w ogóle Bizancjum. A minister dalej w zaparte: że skoro muszą latać, to co za różnica, czy lot będzie klichowy czy bezklichowy, że o co chodzi itepe. Ponoć cudem przytrzymali Tuska, który się na gościa wydarł i stanowczo zakazał mu raz na zawsze.
I żeby już wątek klichowy skończyć, to dodajmy, że pan minister spotkał się po tym wszystkim z Lechem Kaczyńskim, a spotkanie przebiegło – jak oznajmił Bodzio Klich – „w bardzo ciepłej atmosferze". W saunie mianowicie rozmawiali.
Kto to powiedział: „Nigdy nie zgodzimy się na zniesienie ustawy kominowej"?
No to akurat bardzo proste było. To Aleksander Grad, poseł PO, jakieś półtora roku temu. Dziś geolog Grad jest już ministrem Gradem i to jego koledzy obsiedli spółki skarbu państwa, więc właśnie zaordynował zniesienie kominówki, bo chłopaki nie mogą wyżyć za te kilkanaście tysięcy na rękę. Wszystko można kupić, ale mina Grada oznajmiającego zniesienie kominówki – bezcenna.
No i mamy cud. Wszyscy prezesi telewizji, zjednoczeni jak jeden Ponton (drogi red. Janke, jak już piszesz o tej ksywce, to wypada powołać się na źródło, nie?), poprosili aktualny reżim, by zostawić abonament. Najboleśniejsze dla PO musi być to, że wśród apelujących był Walter junior, prezes Tusk Vision Network. No cóż, serce sercem, ale portfel to on nosi po prawej stronie.
A jednak wtopa. Pewien bardzo ważny prezes do apelu abonamentowców się nie przyłączył. Widocznie wspiera rząd. A zabrakło nam w tym chórze szefa TV Trwam. Czyżby w następnych „Rozmowach niedokończonych" transmisja z meczu piłkarskiego KS Rząd – KS Redemptoryści?
Usłyszeliśmy właśnie na mieście, że niejaki Igor Zalewski chodzi do Tuska i przekonuje, by zrobił go naczelnym „Rzeczpospolitej". Proszę państwa, Igor może i owszem, ale nie ten! Zalewski chciał być prezesem KGHM. Chłopak od maleńkości lubi miedź.
Plotka o zalotach Zalewskiego pojawiła się jakoś tuż po tym, jak napisaliśmy, iż roboty via Grupiński szuka Tomek Wołek, co mogłoby wskazywać na źródło. Aby to raz na zawsze przeciąć, pozwolimy sobie wystosować do premiera apel całkiem serio. Drogi Donku, trzymaj Zalewskiego z dala od tej posady! Zrób to dla niego, dla „Rzeczpospolitej" i dla Rzeczypospolitej.
Więcej możesz przeczytać w 19/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.