Zabrakło Haydukiewicza
Dopiero po wyjeździe Haydukiewicza posiedzenie miało zostać wznowione. To sprawia, zdaniem członka rady, że do późniejszego wyboru rad nadzorczych doszło z naruszeniem prawa. - W moim przekonaniu Witold Kołodziejski działał z premedytacją w celu osiągnięcia konkretnego celu, jakim jest doprowadzenie do mojej nieobecności w czasie podejmowania kluczowych w funkcjonowaniu KRRiT uchwał – stwierdził Haydukiewicz.
"Mógłbym przekonać innych"Głos jednego członka KRRiT nie mógł wprawdzie zmienić wyniku głosowania, ale zdaniem Haydukiewicza w całej sprawie „nie chodzi o arytmetykę". - Mogli mnie przegłosować w każdej chwili, w każdej kwestii. Ale wtedy pozostałby wpis w protokole, a poza tym miałbym szerokie możliwości przekonywania - uważa Haydukiewicz. Jego zdaniem Kołodziejski popełnił przestępstwo na szkodę interesu publicznego przez niedopełnienie obowiązków lub przekroczenie uprawnień. Grozi za to do 3 lat więzienia
"LPR broni Farfała"
Przewodniczący KRRiT odpiera zarzuty Haydukiewicza. Jego zdaniem jego wniosek jest efektem polityki prowadzonej przez ludzi związanych z LPR, którzy zamierzają bronić pozycji prezesa TVP Piotra Farfała. - Posiedzenie KRRiT, na którym wybrano rady nadzorcze, było formalne, legalne, wszyscy byli na miejscu, nie tylko ja, ale wszyscy dyrektorzy, pracownicy biura KRRiTv. To pan Haydukiewicz po cichu wymknął się z Krajowej Rady, po to, żeby później to wykorzystywać. Najpierw uciekł, a później, po fakcie wniósł, by o wznowieniu obrad powiadomić go na piśmie. Pan Haydukiewicz jest jedynym członkiem KRRiT, mieszkającym poza Warszawą, który w stolicy nie wynajmuje mieszkania, bywa tylko na posiedzeniach. Jego zarzuty świadczą, że powinien się wybrać na wakacje, bo temperatura mu nie służy - podsumował Kołodziejski.
TVN24, PAP, arb