"Tusk mógł puścić znaczące oko do Drzewieckiego"

"Tusk mógł puścić znaczące oko do Drzewieckiego"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ludwik Dorn (fot. A. Jagielak /Wprost) 
Donald Tusk popełnił błąd rozmawiając po uzyskaniu od szefa CBA Mariusza Kamińskiego informacji o aferze hazardowej z Mirosławem Drzewieckim, Zbigniewem Chlebowskim oraz Grzegorzem Schetyną, a nie z Jackiem Kapicą, który wiedział o ustawie najwięcej - uważa poseł lewicy Bartosz Arłukowicz. Pytany czy premier popełnił błąd, czy świadomie dopuścił się przecieku, Arłukowicz odpowiada, że na razie można mówić tylko o błędzie. Zaznacza jednak, że premier rozmawiał z inteligentnymi ludźmi, którym nie trzeba było nic mówić, "wystarczyło tylko mrugnąć okiem".
Według Arłukowicza Kamiński przedstawił premierowi sytuację w taki sposób, w jaki naprawdę ona wyglądała. - Mam wrażenie, że Kamiński stworzył przed panem premierem atmosferę grozy, dostarczając dokumenty ze stenogramami, w których jego najbliżsi pracownicy prowadzą rozmowy, jakie prowadzą. Gdybym był na miejscu premiera, ja bym się przeraził - mówi Arłukowicz dodając, że tworząc atmosferę grozy Kamiński miał rację. - Na pewno trochę przesadzał w tym wszystkim. Na pewno przekoloryzował, ale sytuację pokazał czarno na białym - uważa Arłukowicz.

 Arłukowicza dziwi zachowanie premiera po rozmowie z Kamińskim. - Jeżeli premier dostaje informację, że jego najbliżsi współpracownicy robią to, co robią i dostał ją, koniec, stało się, przyszedł Kamiński, położył papiery na stół, to premier musi zacząć coś robić. Pytam, co robił od 14 sierpnia do 26 sierpnia. Właściwie rzecz biorąc nie rozmawiał z autorem ustawy, tylko rozmawiał ze swoimi kolegami - dziwi się poseł Lewicy. Czy to, że premier spotkał się ze Schetyną i Drzewieckim, to błąd? - W mojej ocenie to błąd. Na razie tylko błąd - zastrzega.

RMF FM, arb