Jak zbić fortunę na UFO

Jak zbić fortunę na UFO

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. stock.xchng 
Na ich istnienie nie mamy żadnych dowodów. Ale co z tego, skoro na UFO można ubić doskonały interes!
Boom na UFO rozpoczął się krótko po zakończeniu II wojny światowej. W 1947 miało dojść do słynnego incydentu w teksańskim Roswell, gdzie miał się rozbić gwiezdny pojazd, a amerykańscy specjaliści mieli dokonać sekcji zwłok kosmity. FBI oczywiście zdementowało medialne plotki, ale była to jedynie woda na młyn nadchodzącej ufomanii. W następnych latach kosmici mieli porywać, badać, rozmawiać a nawet kopulować z przedstawicielami naszego gatunku. Świadkowie tych zdarzeń opisywali, że kosmici są niskiego wzrostu, mają szarą skórę i nieproporcjonalną głowę, w której kryje się wielki mózg. Wnet pojawiły się tajemnicze kręgi zbożowe, które również miały być świadectwem działalności cywilizacji pozaziemskiej.

Choć od końca zimnej wojny niepokój wywołany przez UFO zmalał, to w USA wciąż świetnie rozwija się „ufoturystyka". Istnieją biura podróży, które oferują klientom podróż oczywiście do Roswell, a także innych miejsc w których rzekomo doszło do różnego rodzaju incydentów z przedstawicielami pozaziemskich cywilizacji. Dobrze ma się też „ufoprzemysł”, produkujący koszulki, zabawki, a nawet różnego rodzaju przyrządy, nadające się do samodzielnego tropienia przedstawicieli pozaziemskiej cywilizacji. Nawet słynny reżyser Steven Spielberg, który kilkakrotnie podejmował w swoich filmach tematykę UFO („E.T”, „Bliskie spotkanie trzeciego stopnia”), założył niedawno serwis internetowy „Rising”. Zajmuje się on zjawiskami paranormalnymi, a nawet poszukiwaniem kontaktu z przedstawicielami pozaziemskich cywilizacji.

Nic w tym dziwnego. Według analityków ostatnio aż o 300 proc. miała wzrosnąć liczba odnotowanych obserwacji UFO. Najpowszechniejsze to oczywiście agroglify, czyli kręgi zbożowe. Po raz pierwszy pojawiły się w latach 60., obecnie są obserwowane na całej Ziemi. Inna sprawa, że agroglify są najczęściej wynikiem działania kilku sprytnych zgrywusów, którzy przy pomocy sznurka, koła i taśmy wyczyniają najprawdziwsze cuda, a nie dziełem tajemniczych przybyszy z gwiazd.

Z reguły politycy oficjalnie nie zajmują się tak błahymi w ich mniemaniu sprawami jak UFO. Ale nie wszędzie. Rząd Kazachstanu rozpatrywał ostatnio budowę kosmicznej ambasady, w której to miałoby się znajdować specjalne lądowisko dla UFO, a nawet kosmiczna infrastruktura! Lądowisko ma oczywiście za zadanie w większym stopniu przyciągnąć turystów niż kosmitów. Póki co Kazachstan nie rozpoczął jednak tej inwestycji.

Niektórzy postanowili zarobić pieniądze w inny sposób. J.R. Dobbs założył w latach 60. Kościół Subgeniusza. Dobbs, który najpierw był pastorem udzielającym religijnych porad przez telefon, wkrótce doszedł do wniosku, że lepiej wyjdzie na głoszeniu światu swoich nauk, a nie Jezusa. Nigdy nie będąc przesadnie skromnym ogłosił się międzygalaktycznym mesjaszem. Jego kościół liczy obecnie kilkaset tysięcy członków i stale się rozwija. Warto wiedzieć, że przed przystąpieniem do Kościoła Subgeniusza należy uiścić symboliczną opłatę „inicjacyjną", która jest w przekonaniu międzygalaktycznego mesjasza „zwierciadłem duszy adepta”. Te symboliczne opłaty uczyniły z Dobbsa milionera.

W USA niektóre amerykańskie firmy ubezpieczeniowe oferują ubezpieczenie na wypadek inwazji kosmitów. Do tej pory ubezpieczenie wykupiło ok. 20 tysięcy Amerykanów, z czego jeden na kwotę aż 1,5 mln dolarów!

Jak twierdzi psycholog Peter Burger, częste myślenie o UFO podwyższa poziom dopaminy w mózgu, tzw. "hormonu szczęścia", który powoduje uczucie euforycznej ekscytacji. Zatem może warto jednak zajmować się tak pozornie błahymi sprawami? A może to w Polsce szerzej powinien rozwinąć się „ufobiznes"? W końcu kręgów zbożowych podobno jest u nas dostatek.

Interia.pl; dp