Protestując przeciwko działaniom służb specjalnych, uczestnicy demonstracji w Kijowie przyszli przed siedzibę SBU z dyskami CD, na które wcześniej skopiowali odtajnione dokumenty sowieckich służb. Do ubrań przyczepili sobie kartki z napisem: "Zabiłyj wiózł informacje dla mnie". Mykoła Horbal, wieloletni więzień polityczny w czasach byłej ZSRR, uważa, że wydarzenia wokół SBU wywołane są tym, iż władzę na Ukrainie pełnią dziś ludzie związani z Moskwą. - Rządy przejęła promoskiewska ekipa Wiktora Janukowycza. Janukowycz jest przedstawicielem interesów Rosji, a SBU, zamiast bronić Ukrainy, działa na rzecz Moskwy. Przyszliśmy tu pokazać, że na to nie pozwolimy - denerwował się opozycjonista.
Zdaniem byłego dysydenta zachowanie SBU wobec historyków potwierdza, że władzom w Kijowie bliższa jest wersja historii - jak się wyraził - "konstruowana w imperialnej Rosji", niż historia dążeń Ukraińców do niepodległości. - Żadna władza nie trwa jednak wiecznie. Jeśli obecne władze nadal będą działać tak jak dziś, ich rządy nie potrwają długo - podkreślił Horbal.
Muzeum na Łąckiego posiada akta odtajnione dekretem byłego prezydenta Wiktora Juszczenki w 2009 roku. Ówczesna decyzja Juszczenki objęła przechowywane na Ukrainie dokumenty od czasów ustanowienia władzy bolszewickiej aż do 1991 roku.
PAP, arb