Wigilie dla potrzebujących. "Nie jesteśmy od nich lepsi"

Wigilie dla potrzebujących. "Nie jesteśmy od nich lepsi"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie zapominajmy o potrzebujących, nie tylko w Wigilię (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
726 osób, którym doskwiera bieda, samotność lub bezdomność, zjadło w piątek po południu wigilijny posiłek w siedzibie Górnośląskiego Towarzystwa Charytatywnego w Katowicach. Podobne uroczystości odbywają się w całym kraju.

W południe przed drzwiami Towarzystwa przy ulicy Jagiellońskiej w centrum miasta ustawiła się kilkusetosobowa kolejka. - Przychodzi człowiek co rok, bo tu widzi, że jest wielu innych, jak on. To podnosi na duchu - trochę. Jedzenie jest, są kolędy, ale jakoś tak - wiadomo - trochę smutno. Takie święta - powiedział stojący w kolejce pan Piotr. Jak mówił założyciel Towarzystwa, Dietmar Brehmer, choć przed posiłkiem spodziewanych było ok. tysiąca osób, nawet jeśli ta liczba okazała się mniejsza, to i tak jest dużo. Wskazywał, że liczba bezdomnych rośnie - jeśli jeszcze kilka lat temu kuchnia towarzystwa wydawała w zwykłe dni po 250-300 obiadów, teraz ta liczba sięga nawet 400.

Nie jesteśmy lepsi

- Przed dwoma tysiącami lat taki człowiek z Nazaretu powiedział, że zawsze będziemy mieć tych biednych - podkreślił Brehmer dodając, że nie wiadomo, czy na biedę jest jakieś lekarstwo. - Nie jestem marzycielem. Tak po prostu jest. My musimy tylko tworzyć warunki, żeby dostali ciepły posiłek i mieli wrażenie, że ktoś się nimi zajmuje i opiekuje - wyjaśnił. Brehmer nie wierzy w likwidację biedy, uważa jednak, że możliwa jest poprawa polityki społecznej państwa. - Jest bardzo dużo osób w wieku poprodukcyjnym, emerytów, rencistów - samych. Gdyby zrobić tak, żeby ci ludzi mogli nam i tym ludziom pomóc - oni też nie byliby samotni. W tym kraju nie wytworzyła się atmosfera i tradycja wzajemnej pomocy - ocenił.

Brehmer przyznał też, że osoby przychodzące na świąteczne posiłki do siedziby Towarzystwa zwykle niewiele mówią. - Co tu mówić, jak człowiek jest bezdomny, nie ma domu, żadnej radości. Jego podstawową rzeczą jest najpierw mieć dach nad głową i jedzenie - to przede wszystkim zaspokajamy tutaj - wskazał. Podczas świątecznych posiłków wolontariusze Towarzystwa starają się tworzyć atmosferę braterstwa, ale to niełatwe - tworzenie dobrej atmosfery w takich sytuacjach wymaga bowiem pewnego "zniżenia" się do ludzi. - My nie jesteśmy lepsi, my tylko trochę lepiej potrafimy się rozbijać łokciami na świecie - potrafimy szybciej się uczyć, szybciej pracować, w związku z czym mamy coś. Ci ludzie po prostu wiele w życiu nie potrafią, dlatego są w takiej sytuacji - zaznaczył.

100 tys. posiłków

W piątek przy odświętnie przystrojonych stołach podano m.in. rybę z ziemniakami, śledzia, barszcz czerwony, bigos z kiełbasą, wędliny, pieczywo, makówki i inne słodycze. Do posiłku - przygotowywanego od kilku dni przez ok. 40 wolontariuszy - przygrywał zespół młodzieżowy, śpiewający kolędy i pastorałki. Górnośląskie Towarzystwo Charytatywne istnieje od 1989 r. Było pierwszą pozapaństwową i pozakościelną organizacją tego typu na Śląsku i jedną z pierwszych w Polsce. Przyjęło nazwę "Górnośląskie", nawiązując do śląskich tradycji dobroczynności. Towarzystwo zatrudnia kilkoro pracowników, pomaga im ok. 50 wolontariuszy - bezdomnych, podopiecznych. Ulokowana w śródmieściu Katowic jadłodajnia Towarzystwa rocznie wydaje ok. 100 tys. posiłków. Codziennie po południu zgłasza się po nie od 250 po nawet 400 osób. W świetlicy regularnie odbywają się spotkania kółek zainteresowań dla osób bezdomnych. Towarzystwo prowadzi też Ogrzewalnię dla Bezdomnych, z której obecnie korzysta ok. 30 osób. 

Gdańsk: pomogli restauratorzy

Kilkaset osób bezdomnych, ubogich i samotnych wzięło udział w przygotowanej specjalnie dla nich Wigilii. Uroczystość po raz 16. zorganizowała Polska Izba Gospodarcza Restauratorów i Hotelarzy w Gdańsku. Goście, którzy pojawili się w piątek na Targu Węglowym, mogli na miejscu spożyć przygotowane przez restauratorów, tradycyjne świąteczne potrawy, w tym bigos, pierogi, białą kiełbasę, żurek czy makowiec. W wydawaniu posiłków pomagali harcerze.

Restauratorzy skupieni w Izbie przygotowali też kilkaset paczek, które chętni mogli wziąć z sobą. Jak powiedział PAP prezes zarządu Izby, Piotr Dzik, oprócz zamrożonych produktów garmażeryjnych w paczkach znalazły się m.in. konserwy, zupy w proszku czy owoce. W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele władz Gdańska, w tym prezydent Paweł Adamowicz oraz przewodniczący Rady Miasta Gdańska, Bogdan Oleszek.

Olsztyn: potrzebujących dużo, trzy tury wigilii

Około 300 osób bezdomnych, samotnych i ubogich spotkało się w piątek na wigilii Bożego Narodzenia w Olsztynie. Wieczerzę zorganizował Caritas Archidiecezji Warmińskiej. Potrzebujących jest tak dużo, że spotkanie wigilijne podzielono na trzy tury. Uczestnicy podzielili się opłatkiem i złożyli sobie życzenia a także wysłuchali kolęd. Tegoroczne spotkanie jest piątym.

Metropolita warmiński arcybiskup Wojciech Ziemba obecny na wigilii powiedział, że w tych świątecznych dniach uczestniczy w spotkaniach opłatkowych z ludźmi w różnych miejscach: szpitalach, hospicjach, aresztach czy więzieniach. - Spotykamy się w tak różnych miejscach, bo Jezus narodził się nie tylko dla bogatych ale także dla chorych, biednych, słabych i potrzebujących. Wigilia to nie jest ceremonia ale przypomnienie prawdy, że Chrystus przynosi nadzieję na odmianę losu - podkreślił metropolita warmiński.

Jak powiedział dyrektor Caritasu Archidiecezji Warmińskiej, ks. Roman Lompa, dla uczestników przygotowano smażoną rybę, postną kapustę, czerwony barszcz, śledzie, pieczywo, owoce i ciasta. Ks. Lompa ocenił, że w ostatnich latach przybywa młodych ludzi, którzy nie radzą sobie w życiu i potrzebują pomocy. Więcej jest także mężczyzn niż kobiet. Po wieczerzy każdy potrzebujący otrzymał paczkę z żywnością i odzieżą.

zew, PAP