Cena życia - Smoleńsk - ciąg dalszy

Cena życia - Smoleńsk - ciąg dalszy

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Forum
250 tysięcy złotych – tyle według państwa warte jest cierpienie bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej. Propozycja skarbu państwa wywołała burzę. Bo czy żony pilotów z katastrofy CAS-y albo kobiety, które straciły mężów w Afganistanie, cierpią mniej? I czy wdowie po zamordowanym policjancie nie należy się taka suma?
Nie mam jeszcze na ten temat wyrobionego zdania – ucina Małgorzata Szmajdzińska, wdowa po Jerzym Szmajdzińskim, który 10 kwietnia ubiegłego roku był na pokładzie Tu-154 lecącego do Smoleńska. Ale wie jedno: jest jej przykro, że o sprawach tak bolesnych rozmawia się publicznie, zamiast w ciszy gabinetów.

Małgorzatę Szmajdzińską ciągle ktoś pyta, jak się czuje. – Już nie mam siły odpowiadać. Każdy myśli, że minęło już tyle czasu, że wszystko powoli wraca do normy. Nie wraca. I pewnie jeszcze bardzo długo nie wróci – mówi. Paweł Deresz, mąż posłanki Jolanty Szymanek-Deresz, też nie ma ochoty opowiadać, jak wygląda jego życie dziewięć miesięcy po Smoleńsku. – Wstaję, jem śniadanie, zajmuję się pracą, jem obiad, wyprowadzam psy i, niestety, włączam radio i  telewizję. Choćbym chciał, to przez pisowski polityczny zgiełk wokół Smoleńska nie mogę przeżywać mojej żałoby w ciszy. A na temat propozycji skarbu państwa nie powiem nic. I nie będę tłumaczył dlaczego.

O wysokości zadośćuczynień nie będzie też rozmawiać Barbara Zakrzeńska, wdowa po aktorze Januszu Zakrzeńskim. Musi najpierw omówić sprawę ze  swoim adwokatem. – Nie mogę skupić myśli, gubię słowa. Ja byłam z tym człowiekiem 46 lat! Był najwspanialszym mężem. Wie pani, że z każdym dniem coraz trudniej mi wchodzić do jego pokoju? Tam jest jeszcze jego piżama. I jasiek, który jeszcze nim pachnie – mówi. Ma 72 lata i została zupełnie sama z chorym synem. Brakuje jej na życie, ale nie będzie narzekać.– Tu nie o pieniądze chodzi. Ja chcę, żeby mój mąż wrócił i  zarabiał na dom – mówi.

Wypowiedział się za to Marcin Dubieniecki, który reprezentuje swoją żonę Martę Kaczyńską. Uznał, że kwota jest „żenująco niska".

O całej sprawie a także o rozdrapywaniu ran i ludzkiej sprawiedliwości czytaj w poniedziałkowym Wprost w tekście Katarzyny Świerszczyńskiej