Porywacz 11-latki miał problemy z autem. Kto mu pomógł?

Porywacz 11-latki miał problemy z autem. Kto mu pomógł?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dwa portrety pamięciowe porywacza 11-latki (fot. Komenda Wojewódzka policji w Łodzi)
W łódzkim sądzie została przesłuchana uprowadzona 19 marca w Łodzi 11-letnia Julia. Przesłuchanie odbyło się w tzw. niebieskim pokoju, w obecności psychologa i z udziałem prokuratora -poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania.
Przesłuchanie trwało ok. 1,5 godziny. Prokuratura - ze względu na  dobro dziecka - nie informuje o szczegółach zeznań dziewczynki dotyczących samego przebiegu zdarzenia. Jak zaznaczył Kopania, z relacji dziewczynki wynika, że uprowadził ją wysoki, szczupły mężczyzna o ciemnej karnacji. Miał na sobie okulary lecznicze w ciemnej oprawie. - Wiemy, że prawdopodobnie mężczyzna ma wadę wymowy i jąka się. Uprowadził dziecko samochodem typu sedan, prawdopodobnie ciemnoniebieskim - dodał prokurator.

Kto pomagał porywaczowi?

Z relacji 11-latki wynika, że po uprowadzeniu mężczyzna woził ją ulicą Rzgowską, później pojechał w rejon Centrum Zdrowia Matki Polki. Tam samochód prawdopodobnie się zakopał i pojawił się mężczyzna, który pomagał wypchnąć auto. - Bardzo liczymy na pomoc tego mężczyzny, ale  niestety dotychczas nie udało się nam go ustalić - zaznaczył Kopania. Według śledczych na razie nie wiadomo, co spowodowało, że sprawca zdecydował się przywieźć dziewczynkę w pobliże miejsca, skąd ją uprowadził.

Portret pamięciowy

20 marca wieczorem policja opublikowała drugi portret pamięciowy mężczyzny podejrzewanego o uprowadzenie dziewczynki; powstał on na  podstawie opisu pokrzywdzonej. Poszukiwany ma ok. 30-35 lat i 180 cm wzrostu. Jest szczupłej budowy ciała; ma bardzo krótkie ciemne włosy i  ciemne oczy. Ubrany był w białą sportową bluzę w  niebieskie pasy, miał lekki zarost na twarzy. Kopania przypomniał, że przesłuchanie dzieci poniżej 15. roku życia przeprowadzane jest na szczególnych zasadach - przez sąd, w obecności psychologa i przy udziale prokuratora. Regułą jest, że odbywa się ono tylko raz. Według prokuratury dziewczynka została poddana badaniom lekarskim w szpitalu; wykazały one, że 11-latka nie doznała żadnych obrażeń fizycznych.

Nagroda za wskazanie porywacza

Z dotychczasowych ustaleń śledczych wynika, że doszło co najmniej do  pozbawienia wolności dziewczynki. Grozi za to kara do pięciu lat więzienia. Prokuratura nie wyklucza jednak zaostrzenia kwalifikacji prawnej, ale nie ujawnia szczegółów. Szef miejskiej policji powołał specjalną grupę, której zadaniem jest wyjaśnienie okoliczności tej sprawy. Komendant Wojewódzki Policji w  Łodzi wyznaczył 3 tys. zł nagrody za wskazanie sprawcy uprowadzenia 11-latki. Wszystkie osoby, które widziały podejrzewanego mężczyznę lub  mają inne informacje mogące pomóc w jego zatrzymaniu, proszone są o  kontakt pod numerami alarmowymi policji - 112 lub 997. Policjanci zapewniają informatorom anonimowość.

Według policji jedna z prywatnych firm dysponująca telebimami w Łodzi zaoferowała, że opublikuje na swoich urządzeniach portret pamięciowy poszukiwanego mężczyzny.

Porwanie

19 marca ok. godz. 13.40 Julia wyszła ze szkoły wraz z  koleżankami. Kiedy bawiła się w pobliżu swojego miejsca zamieszkania przy ul. Naruszewicza, do niej i innych dzieci podszedł mężczyzna, który poprosił o pomoc w szukaniu psa. Julia zostawiła koleżankom plecak i  odeszła z nieznajomym. Matka dziewczynki początkowo szukała jej na własną rękę; policję powiadomiła ok. godz. 15.30. Policjanci nie wykluczali uprowadzenia. Dziewczynki poszukiwało kilkuset funkcjonariuszy; użyto psa tropiącego, który po kilkudziesięciu metrach zgubił trop. Mogło to oznaczać, że  dziecko wsiadło do samochodu.

Po godz. 19 dziewczynka została zauważona przez policjantów w pobliżu swojego domu. Była bardzo wystraszona. Z jej relacji wynikało, że miała pomóc jakiemuś mężczyźnie w szukaniu psa. Później miał on jej zaproponować, żeby wsiedli do jego samochodu, bo tak będzie łatwiej szukać. 11-latka opisała samochód jako "starego typu, w kolorze błękitnym i być może ubłocony". Z jej relacji wynikało również, że  mężczyzna w końcu wypuścił ją z samochodu na osiedlu, na którym mieszka. Zdaniem policji 11-latka nie miała widocznych śladów obrażeń.

ja, PAP