"Dlaczego od razu nie badano oszustwa Amber Gold? Bo to wymaga pracy"

"Dlaczego od razu nie badano oszustwa Amber Gold? Bo to wymaga pracy"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Placówka Amber Gold, fot. PAP/Rafał Guz
Zamiast analizować, czy Amber Gold prowadzi działalność bankową bez zezwolenia, należało od razu badać wątek oszustwa - powiedział Robert Nogacki z Kancelarii Prawnej Skarbiec R. Nogacki Sp. K. Sygnałem do tego były wcześniejsze afery z Finroyal i WGI.

Zdaniem Nogackiego już na etapie powstania firm typu Amber Gold i Finroyal istniało wystarczająco dużo przesłanek, aby przypuszczać, że firmy te oszukują klientów i wątek ten należało zbadać w pierwszej kolejności. - Tymczasem skupiono się na analizie, czy firmy te prowadzą działalność bankową bez zezwolenia - powiedział radca prawny. - Była to w istocie rzeczy akademicka dyskusja, którą można toczyć równie długo, jak dyskusję na temat tego, co było przed Wielkim Wybuchem albo co się dzieje ze światłem, które pada do czarnej dziury - dodał.

W jego przekonaniu organy ścigania nie podjęły od razu wątku oszustwa, ponieważ weryfikacja tego wymagałaby pracy analitycznej polegającej na śledzeniu przepływów finansowych tych firm i rekonstrukcji ich modelu finansowego. - Dopiero na tej podstawie można było postawić zarzut oszustwa, wskazując, że firmy te nigdy nie zarządzały swoimi aktywami w sposób umożliwiający osiągnięcie "gwarantowanych" stóp zwrotu, nigdy nie były w stanie tego robić i spłacały poprzednich klientów z wpłat następnych, przeznaczając różnicę na prywatne wydatki organizatorów procederu - powiedział Nogacki.

Tymczasem - jego zdaniem - organy ścigania powinny były w pierwszej kolejności zweryfikować, czy i ile złota kupowało Amber Gold. Tak jak powinny były sprawdzić, czy Finroyal opłacił kapitał zakładowy w kwocie 88 mln funtów, na który stale się powoływał. - Badanie zagadnienia, czy firmy te prowadzą działalność bankową bez zezwolenia było niewątpliwie wybraniem prostszego kierunku śledztwa, ponieważ nie trzeba było dokonywać rekonstrukcji całości finansów Amber Gold i Finroyal - powiedział prawnik.

Nogacki zwrócił też uwagę na trwające już sześć lat śledztwo dotyczące upadłości domu maklerskiego WGI S.A. - Jak się okazuje, w licencjonowanym domu maklerskim, w którym toczyła się permanentna kontrola KNF, zabrakło kilkuset milionów złotych i przez sześć lat nie udało się sformułować aktu oskarżenia - powiedział. Przypomniał, że pieniędzy inwestorów nie odzyskano również w sprawach spółek Interbrok czy Netforex.

Według Nogackiego przedłużające się śledztwa są zachętą do tworzenia kolejnych przedsięwzięć o podobnym charakterze. - Wiele wskazuje na to, że we wszystkich tych sprawach sprawcy korzystali ze wspólnego know-how i częściowo znali się wzajemnie, być może pracując pod wspólnym kierownictwem - powiedział radca prawny. - Składane obecnie zawiadomienia o podejrzeniu przestępstwa są spóźnione o kilkadziesiąt miesięcy i traktuję je wyłącznie w kategoriach działań marketingowych - dodał.

Zdaniem Nogackiego podstawowym problemem w Polsce nie jest brak kompetencji nadzoru finansowego i służb specjalnych, ale ich nadmiar. - Oczywiście z punktu widzenia tych osób najlepszą linią obrony jest zrzucenie odpowiedzialności na "procedury", czyli na wszystkich i nikogo zarazem, a jeszcze lepiej – połączyć to z wnioskowaniem o przyznanie dodatkowych kompetencji dla administracji i służb specjalnych - powiedział.

Jego zdaniem dodatkowe kompetencje niewiele pomogą, jeśli nie będzie dyscyplinarnej odpowiedzialności konkretnych osób, które zawiniły. - W mojej ocenie sprawy Amber Gold i WGI wcale nie wskazują na to, że należy przyznać administracji państwowej większe kompetencje, ale że powinniśmy stawiać znacznie wyżej poprzeczkę konkretnym ludziom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo ekonomiczne państwa i za nadzór nad rynkiem finansowym, których już teraz wyposażono w ogromne kompetencje - powiedział Nogacki.

mp, pap