Jak podawała "Gazeta Wyborcza" pijany proboszcz groził legitymującym go policjantom wyrzuceniem z pracy. Z zawiadomienia jakie trafiło do Prokuratury Rejonowej w Lipnie (woj. mazowieckie) wynika, że to nie proboszcz, a policjanci mieli być agresywni - podaje "Dziennik Bałtycki".
Ksiądz został zatrzymany przez policjantów po tym, jak zatankował samochód na stacji za ok. 100 złotych i odjechał wraz z kierowcą bez płacenia.
Po zatrzymaniu ksiądz nie chciał się wylegitymować i jak podaje "GW" "zaczął ubliżać policjantom w bardzo ordynarny sposób". - Groził, że wszystkich powyrzuca z pracy. Był agresywny i arogancki - mówiła asp. Anna Kozłowska. Po badaniach na komendzie okazało się, że proboszcz ma 1,8 promila alkoholu we krwi. Po nocy w areszcie ksiądz usłyszał zarzut znieważenia funkcjonariuszy i próby wpłynięcia na "zaniechanie czynności prawnych".
Zawiadomienie do prokuratury przeciwko policjantom, którzy dokonali zatrzymania, złożył kilka dni po nagłośnieniu całej sprawy mężczyzna prowadzący auto proboszcza. Zawiadomienie trafiło do Prokuratury Okręgowej we Włocławku, ta ma zdecydować, gdzie sprawa będzie dalej rozpatrywana.
"Gazeta Wyborcza", "Dziennik Bałtycki", ja
Po zatrzymaniu ksiądz nie chciał się wylegitymować i jak podaje "GW" "zaczął ubliżać policjantom w bardzo ordynarny sposób". - Groził, że wszystkich powyrzuca z pracy. Był agresywny i arogancki - mówiła asp. Anna Kozłowska. Po badaniach na komendzie okazało się, że proboszcz ma 1,8 promila alkoholu we krwi. Po nocy w areszcie ksiądz usłyszał zarzut znieważenia funkcjonariuszy i próby wpłynięcia na "zaniechanie czynności prawnych".
Zawiadomienie do prokuratury przeciwko policjantom, którzy dokonali zatrzymania, złożył kilka dni po nagłośnieniu całej sprawy mężczyzna prowadzący auto proboszcza. Zawiadomienie trafiło do Prokuratury Okręgowej we Włocławku, ta ma zdecydować, gdzie sprawa będzie dalej rozpatrywana.
"Gazeta Wyborcza", "Dziennik Bałtycki", ja
