Pięć tysięcy masek miało być według ministra jedynie partią próbną, po której miały przyjść następne zamówienia, w sumie na 1 milion sztuk. "Mówiło się także o dostawach innego sprzętu i wyposażenia niezbędnego do ochrony przed bronią chemiczną. Efektem jest obecnie upadek całego projektu i wstyd dla Czech" - powiedział minister obrony.
Dowódca stacjonującego w Kuwejcie czesko-słowackiego batalionu obrony chemicznej, radiologicznej i biologicznej, generał Duszan Lupuljew powiedział, że swoim żołnierzom natychmiast zabroniłby używania takich masek.
Zakłady "Zubrzi", które zamówionych 5 tys. masek nie miały w swych magazynach, wypożyczyły je za pośrednictwem ministerstwa spraw wewnętrznych z magazynów straży pożarnej i wysłały do Kuwejtu, chcąc jak najszybciej zrealizować rządowe zamówienie.
"Staraliśmy się zareagować jak najszybciej; teraz płacimy za własną gotowość do działania i za błędy innych" - powiedział dyrektor firmy, Pavel Vinglarek.
Dodał, że zakłady "Zubrzi" podpisały specjalną umowę z ministerstwem w sprawie wypożyczenia masek. "Zastrzeżenia dowódcy batalionu czesko-słowackiego są na miejscu. Ja też odmówiłbym przyjęcia takich masek" - powiedział Vinglarek.
"Do podobnej kompromitacji doszło przed dwunastu laty, kiedy w czasie wojny w Zatoce Perskiej Praga, w ramach pomocy humanitarnej, dostarczyła do Arabii Saudyjskiej tysiące całkowicie zbutwiałych masek gazowych" - napisał we wtorek największy czeski dziennik "Mlada fronta Dnes".
sg, pap