Mariusz Błaszczak komentował w programie "Po przecinku" w TVP Info wypowiedź Andrzeja Dudy, który zaapelował do rządu i parlamentu, by w "okresie przejściowym" nie dokonywano kontrowersyjnych zmian w prawie. - To była prośba, by nie przeprowadzać przez parlament takich projektów, które będą zmieniały ustrój albo będą wywoływały konflikty - mówił Błaszczak.
Andrzej Duda zaapelował po odebraniu aktu wyboru na prezydenta do rządzących, aby w okresie przejściowym "zachowali powagę". - Proszę, aby w tym okresie, kiedy wola wyborców została uzewnętrzniona nie dokonywano poważnych zmian, przede wszystkim zmian ustrojowych, ani takich, które mogą budzić w społeczeństwie niepotrzebne emocje i kreować konflikty. Myślę, że konfliktów przede wszystkim powinniśmy bardzo unikać, nie tylko w okresie dwóch miesięcy, ale i w przyszłości. (…) Kapitał społeczny musi wynikać z jedności - mówił.
Według szefa klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości Mariusza Błaszczaka, prośba prezydenta-elekta była skierowana do większości rządowej, by ta nie "przeprowadzała przez przez parlament takich projektów, które będą zmieniały ustrój albo będą wywoływały konflikty". Błaszczak zaznaczył, że Andrzej Duda wypowiadając te słowa apelował o współpracę i pojednanie.
- Nagle przepis przejściowy, który daje możliwość wyboru sędziów Trybunału przez Sejm tej kadencji. To można nazwać skokiem na Trybunał Konstytucyjny - ocenił i dodał, że jego zdaniem jest to "zawłaszczanie instytucji państwowych". Zdaniem Błaszczaka takie działania pokazują, że Platforma Obywatelska i rząd "pogodzili się z porażką" i nie wierzą w zwycięstwo w jesiennych wyborach parlamentarnych. - Dlatego muszą właśnie swoimi nominatami obsadzić Trybunał - stwierdził.
Szef klubu parlamentarnego PiS podkreślił też, że apel Dudy dotyczył kontrowersyjnych ustaw, na przykład tej o in vitro. Według Błaszczaka w całej sprawie chodzi o kulturę polityczną albo jej brak. - Wszyscy chcemy, aby Polska była krajem, w którym zasady kultury politycznej obowiązują. O to prosił prezydent Duda - powiedział.
"Po pierwszej turze Komorowski był w stanie obiecać wszystko wszystkim"
Błaszczak przekonywał, że prezydent-elekt w przeciwieństwie do ustępującego z tego urzędu Bronisława Komorowskiego będzie korzystał z możliwości przeprowadzenia referendum. Jako przykład podał zapowiedź Dudy z 3 maja, gdy ten obiecał, że złoży projekt zmiany konstytucji RP, który sprawi, że wniosek o referendum podpisany przez minimum milion obywateli zobowiązywał do tego, by w danej sprawie rozpisywać referendum.
Szef klubu parlamentarnego PiS dodał również, że JOW-y są sprawą, "o której warto rozmawiać". Wtedy też wspomniał sytuację po I turze wyborów prezydenckich, gdy referendum w tej sprawie zapowiedział Bronisław Komorowski. - Po pierwszej turze Komorowski był w stanie obiecać wszystko wszystkim - skwitował.
TVP Info
Według szefa klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości Mariusza Błaszczaka, prośba prezydenta-elekta była skierowana do większości rządowej, by ta nie "przeprowadzała przez przez parlament takich projektów, które będą zmieniały ustrój albo będą wywoływały konflikty". Błaszczak zaznaczył, że Andrzej Duda wypowiadając te słowa apelował o współpracę i pojednanie.
- Nagle przepis przejściowy, który daje możliwość wyboru sędziów Trybunału przez Sejm tej kadencji. To można nazwać skokiem na Trybunał Konstytucyjny - ocenił i dodał, że jego zdaniem jest to "zawłaszczanie instytucji państwowych". Zdaniem Błaszczaka takie działania pokazują, że Platforma Obywatelska i rząd "pogodzili się z porażką" i nie wierzą w zwycięstwo w jesiennych wyborach parlamentarnych. - Dlatego muszą właśnie swoimi nominatami obsadzić Trybunał - stwierdził.
Szef klubu parlamentarnego PiS podkreślił też, że apel Dudy dotyczył kontrowersyjnych ustaw, na przykład tej o in vitro. Według Błaszczaka w całej sprawie chodzi o kulturę polityczną albo jej brak. - Wszyscy chcemy, aby Polska była krajem, w którym zasady kultury politycznej obowiązują. O to prosił prezydent Duda - powiedział.
"Po pierwszej turze Komorowski był w stanie obiecać wszystko wszystkim"
Błaszczak przekonywał, że prezydent-elekt w przeciwieństwie do ustępującego z tego urzędu Bronisława Komorowskiego będzie korzystał z możliwości przeprowadzenia referendum. Jako przykład podał zapowiedź Dudy z 3 maja, gdy ten obiecał, że złoży projekt zmiany konstytucji RP, który sprawi, że wniosek o referendum podpisany przez minimum milion obywateli zobowiązywał do tego, by w danej sprawie rozpisywać referendum.
Szef klubu parlamentarnego PiS dodał również, że JOW-y są sprawą, "o której warto rozmawiać". Wtedy też wspomniał sytuację po I turze wyborów prezydenckich, gdy referendum w tej sprawie zapowiedział Bronisław Komorowski. - Po pierwszej turze Komorowski był w stanie obiecać wszystko wszystkim - skwitował.
TVP Info