Minister Infrastruktury Marek Pol chce zlikwidować obowiązek posiadania gaśnic w samochodach. To wyrok śmierci dla osób, które w razie wypadku nie będą mogły liczyć na pomoc innych kierowców.
Legislatorzy z resortu infrastruktury tłumaczą zmiany dostosowaniem przepisów do wymagań UE - pisze "Życie Warszawy". Politycy, z którymi rozmawiała gazeta, twierdzą, że to bezmyślne kopiowanie unijnych dyrektyw. Zdaniem byłego ministra transportu, Bogusława Liberadzkiego, powoływanie się na prawo UE w tym wypadku nie ma uzasadnienia.
Posłowie zgodnie krytykują pomysł resortu Marka Pola. Podkreślają, że obowiązek wożenia w samochodach gaśnic, nawet jeśli nie są często używane, zwiększa bezpieczeństwo. Podobnego zdania są strażacy i policjanci. Według nich, posiadanie gaśnicy w aucie może uratować życie wielu ludziom - donosi stołeczny dziennik.
oj, pap