"Liczba Pi jest seksy". Święto najsłynniejszej liczby niewymiernej

"Liczba Pi jest seksy". Święto najsłynniejszej liczby niewymiernej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wiersz liczbie Pi poświęciła m.in. Wisława Szymborska (fot. Wikipedia) 
Warsztaty z szyfrowania klasycznego i teorii gier, konkursy, wykład o maszynie szyfrującej Enigma - to niektóre atrakcje dwudniowego Święta Liczby Pi, zainaugurowanego w Katowicach. Choć dla matematyków Pi to tylko jedna z wielu liczb niewymiernych, to jest też jedną z powszechnie znanych i obecnych w kulturze. Fascynuje humanistów - wiersz na jej temat napisała m.in. noblistka Wisława Szymborska.
- Pi frapuje głównie dziennikarzy i humanistów. Matematycy o niej nie myślą, matematycy jej używają. Na nas nie robi wrażenia. Nie wiem, czy to najważniejsza stała w matematyce. Ona jest bardzo ważna, ale dziwię się, że frakcja zwolenników liczby Eulera się jeszcze nie odezwała, bo ona jest chyba ważniejsza. Pi jest jednak bardziej znana, bardziej seksy - przekonywał dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii Uniwersytetu Śląskiego, prof. Maciej Sablik. - Liczba Pi jest obecna w kulturze, bez niej współczesna cywilizacja się nie obejdzie. Jedną z podstaw rozwoju cywilizacji jest koło. Wynaleziono koło, cywilizacja ruszyła. Wszystkie cywilizacje, które koła nie miały, dawno upadły. A jak jest koło, musi być i liczba Pi. Koło dało nam Pi po to, żebyśmy mogli ją badać - dodał współorganizujący święto Pi doktorant Łukasz Dawidowski.

Prof. Sablik podkreślił, że liczba Pi jest tylko pretekstem do promowania nauk ścisłych wśród młodzieży, jej rodziców i dziadków. Naukowiec przypomniał, że rynek pracy odczuwa już przesyt humanistów, tymczasem absolwenci kierunków ścisłych mogą cały czas liczyć na dobrze płatną pracę. Święto liczby Pi ma służyć walce ze stereotypem, zgodnie z którym matematyka to trudny i nudny przedmiot. Według prof. Sablika, przyczyną szkolnych niepowodzeń z matematyki są: brak systematycznej pracy i wynikające z tego zaległości, które trudno szybko odrobić. - Matematyka to jest bardzo wymagająca kochanka, jeżeli raz ją porzucić, potem nie można do niej wrócić. To prawdziwa przyczyna wszelkich problemów w szkole, które potem przekładają się na zaległości. Potem to jest często nie od odrobienia w tak krótkim czasie jak by się chciało i jest nieuchronnie skazane na porażkę. Trzeba by być geniuszem, by przerobić program szkoły średniej w tydzień przed maturą - tłumaczył dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii Uniwersytetu Śląskiego.

- Nawet tabliczki mnożenia ludzie nie znają, bo mają przecież kalkulator, a tabliczka mnożenia - jakkolwiek wstrętna, ja też jej nie lubiłem - rozwija i ćwiczy pamięć. Bardzo mądry profesor powiedział mi kiedyś, że talent na matematyce to jest 5 proc., potem 10 proc. to jest szczęście, a pozostałe 85 proc. to jest praca. Tak to wygląda, nawet w przypadku wielkich matematyków - podsumował prof. Stablik.

PAP, arb