Mimo wielokrotnych ostrzeżeń i próśb ze strony ratowników TOPR i przedstawicieli Tatrzańskiego Parku Narodowego, turyści po raz kolejny wykazali się nie lada nieodpowiedzialnością. Korzystając z ładnej pogody w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia turyści tłumnie ruszyli do Morskiego Oka. Podczas sprzedaży biletów informowano, że powozy konne jeżdżą tylko do godziny 17, ponieważ później robi się za ciemno.
Turyści nie słuchali jednak zaleceń. Po godzinie 17 grupa około 45 osób utknęła w pobliżu Polany Włosienica. Jak podaje Gazeta.pl, część turystów miała zadzwonić do ratowników TOPR oraz do policji z żądaniem zorganizowania transportu. Warto podkreślić, że do Morskiego Oka prowadzi asfaltowa droga, której pokonanie nie wymaga żadnego specjalistycznego sprzętu ani umiejętności alpinistycznych. Służby uznały, że turyści są w stanie zejść o własnych siłach.
Komendant Straży Parku Tatrzańskiego Edward Wlazło poinformował, że służby są na miejscu zdarzenia i pomagają turystom bezpiecznie zejść z góry. Ratownicy pomagali przede wszystkim dzieciom a samochód oświetlał drogę. Służby oceniły, że zdrowie ani życie turystów nie jest w żaden sposób zagrożone.