„Nie jestem posłem zawodowym. Zrezygnowałem z pieniędzy publicznych. Nie pobieram” – stwierdził po raz pierwszy poseł Dominik Tarczyński, kiedy 15 stycznia spierał się z Bartoszem Węglarczykiem z Onetu. „Nie jestem posłem zawodowym. Nie pobieram pieniędzy publicznych. Zatkao kakao?!” – pisał z kolei 13 kwietnia do jednego z internautów na Twitterze. Po raz trzeci Tarczyński wyparł się podczas internetowej dyskusji z Bartoszem Wielińskim z „Wyborczej”, który zwracał mu uwagę na pensję otrzymywaną z podatków.
twittertwittertwitter
Centrum Informacyjne Sejmu: Wskazany poseł pobiera uposażenie
Dla wszystkich słowa posła były jasne – skoro nie pobiera pieniędzy publicznych, to znaczy, że nie pobiera uposażenia przysługującego posłom. Okazuje się jednak, że Kancelaria Sejmu zaprzeczyła słowom polityka PiS. „Wskazany przez Pana poseł pobiera uposażenie. Ostatnia wypłata została dokonana 23 maja” – odpowiedziało dziennikarzowi WP Centrum Informacyjne Sejmu. Co więcej – jak ustaliła WP – oprócz uposażenia poselskiego, poseł Tarczyński wydał też około 145 tys. złotych na 29 podróży służbowych. Oczywiście za wszystko zapłacili podatnicy, a więc znów były to środki publiczne.
Tarczyński przyznaje – „uposażenie jest mi wypłacane”
Kiedy Wirtualna Polska zwróciła się z takim samym pytaniem do Dominika Tarczyńskiego, ten przyznał, że cały czas pobiera uposażenie poselskie. – Zasada posłów niezawodowych jest taka, że jeśli mają przychody [poza tymi wynikającymi ze sprawowania mandatu posła – przyp. red.], ich uposażenie jest umniejszane o te przychody lub po uzyskaniu poziomu uposażenia [poselskiego] nie jest wypłacane. Ja do tej pory takiego poziomu przychodów nie uzyskałem, więc uposażenie jest mi wypłacane – przyznał.
Czytaj też:
Jacek Sasin o pomyśle Tarczyńskiego: Ani rząd, ani PiS nie pracują nad ustawą o fake newsach