Brudziński: Firma ochroniarska, która zabezpieczała „Światełko do nieba”, straci koncesję

Brudziński: Firma ochroniarska, która zabezpieczała „Światełko do nieba”, straci koncesję

Minister Joachim Brudziński
Minister Joachim Brudziński Źródło: Flickr / MSWiA
Minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński podjął decyzję o wszczęciu procedury odebrania koncesji firmie ochroniarskiej, która zabezpieczała w Gdańsku „Światełko do nieba” podczas finału WOŚP.

– Została dzisiaj podjęta przez mnie decyzja o wszczęciu procedury odebrania koncesji firmie ochroniarskiej, która zabezpieczała to niedzielne „Światełko do nieba”, firmie ochroniarskiej wynajętej przez organizatora tej imprezy, imprezy – co trzeba podkreślić – która nie była imprezą masową – poinformował w Radiu Maryja Joachim Brudziński.

Brudziński dodał, że jest to jedyna decyzja, jaką mógł podjąć po tym, jak zapoznał się z raportem Departamentu Zezwoleń i Koncesji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. – Bo skala naruszeń, skala niefrasobliwości, nieodpowiedzialności, skala błędów, patologii jest naprawdę porażająca – podkreślił.

Czytaj też:
Zatrzymany szef ochrony imprezy WOŚP w Gdańsku. Wprowadził policję w błąd ws. Stefana W.

Do ataku na Pawła Adamowicza doszło na scenie zorganizowanej na Targu Węglowym w Gdańsku, tuż po godzinie 20.00 podczas „Światełka do nieba”. Napastnik wbiegł na platformę i trzykrotnie ugodził polityka 14,5-centymetrowym nożem. Po ataku mężczyzna wykrzykiwał do mikrofonu, że siedział w więzieniu za rządów Platformy Obywatelskiej, podał też swoje nazwisko. Chwilę później został obezwładniony i zatrzymany. Prezydent Gdańska był reanimowany już na scenie, następnie rozpoczęła się operacja polityka. W poniedziałek 14 stycznia po południu lekarze z Centrum Medycyny Inwazyjnej Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego poinformowali o śmierci Pawła Adamowicza.

Identyfikator Stefana W.

Od początku informowano, jakoby napastnik - Stefan W., posługiwał się plakietką z napisem „media”, dzięki czemu miał bez problemów znaleźć się pod sceną. Portal wyborcza.pl podaje, że identyfikator znaleziony przy zabójcy różnił się jednak od legitymacji prasowych wydawanych dziennikarzom. Nazwiska Stefana W. nie było też na liście przedstawicieli mediów, którzy odebrali identyfikatory. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że choć mężczyzna miał przy sobie identyfikator, prawdopodobnie nie nosił go na szyi w momencie ataku na prezydenta Adamowicza. Pod sceną nie było wyznaczonej strefy dla mediów.

Prokuratura sprawdza firmę „Tajfun”

Dzień po ataku nożownika prokuratura z Gdańska wszczęła odrębne postępowanie w celu zbadania, jak wyglądało zabezpieczenie gdańskiego finału WOŚP. Ochronę imprezy powierzono firmie „Tajfun”. Jej pełnomocnik mec. Łukasz Isenko w rozmowie z portalem Onet.pl 14 stycznia zapewniał, że agencja ochroniarska dochowała wszelkich procedur i działała zgodnie z przepisami. – Nasze stanowisko jest takie, że z naszej strony wszelkie procedury zostały dochowane. Była wystarczająca liczba ochroniarzy, a właściwie było ich nawet więcej, niż wymagają tego przepisy – tłumaczył.

Niezależnie od tych zapewnień, dzień po ataku na Pawła Adamowicza szef MSWiA Joachim Brudziński podjął decyzję o wszczęciu kontroli w agencji ochrony, która zabezpieczała koncert Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku. Kontrolerzy z Departamentu Zezwoleń i Koncesji MSWiA sprawdzali m.in. warunki wykonywania koncesjonowanej działalności gospodarczej w zakresie ochrony osób i mienia.

Czytaj też:
Jerzy Owsiak zaapelował do polityków. Zapowiedział także skargę na animację TVP
Czytaj też:
Tragiczny finał poszukiwań studenta UJ. Znaleziono jego ciało

Źródło: Radio Maryja