O sprawie poinformowało Pogotowie dla Zwierząt. 68-latek z gminy Łyse na Mazowszu porwał psa rasy beagle należącego do jego sąsiada. Leon czekał na dzieci, aby się z nimi bawić. Do zwierzęcia podszedł nagle sąsiad - Mieczysław Ch., następnie zabrał zwierzę pod pachę i poszedł z nim na swoje podwórko. Zniknął za budynkami, by po chwili opuścić działkę. Odjechał rowerem - czytamy w relacji Pogotowia dla Zwierząt.
Właściciel zaczął szukać swojego pupila, który miał zaledwie rok i dwa miesiące. 25-latek znalazł zwierzę w komórce gospodarczej. Pies wisiał na łańcuchu i już nie żył. O zdarzeniu została powiadomiona policja. Po kilkudziesięciu minutach 68-latek pojawił się ponownie pod domem. Przyjechał z workiem, aby zabrać i ukryć zwłoki zwierzęcia. Wtedy został zatrzymany. Mężczyzna przyznał się do winy. Stwierdził, że chciał się zemścić na sąsiedzie, ponieważ Leon jako szczeniak miał mu pogonić dwie kury. Sprawca nie okazał jednak skruchy.
Pogotowie dla Zwierząt domaga się ukarania mężczyzny karą 5 lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Jest to najwyższy możliwy wymiar kary za tego typu przestępstwa.