9-latki oskarżone o kradzież zaczęły się rozbierać. Co wydarzyło się w Rossmannie?

9-latki oskarżone o kradzież zaczęły się rozbierać. Co wydarzyło się w Rossmannie?

Logo sieci sklepów Rossmann
Logo sieci sklepów Rossmann Źródło:Newspix.pl / EXPA
Dwie 9-latki wybrały się do Rossmanna. Dzieci chwilę pokręciły się po sklepie, ale nic nie kupiły i chciały z niego wyjść. Zatrzymał je jednak ochroniarz i zaprowadził na zaplecze. Dziewczynki rozebrały się, aby udowodnić że naprawdę niczego nie ukradły.

Uczennica IV klasy szkoły podstawowej poszła z koleżanką do jednego ze sklepów sieci Rossmann w Warszawie. Dziewczynki chciały kupić kosmetyki przed wyjazdem na zieloną szkołę. 9-latki dwukrotnie pojawiły się w sklepie. Kiedy wychodziły, zostały zatrzymane przez ochroniarza, który poprosił je o pójście na zaplecze. Dwie pracownice sklepu poprosiły dzieci o wyjęcie wszystkiego z plecaków i kieszenie oraz zdjęcie butów i kurtek. Z relacji portalu Onet.pl wynika, że jedna z kobiet miała nastraszyć 9-latki, że jeśli coś ukradły to przyjedzie policja i odwiezie je do domu dziecka. Przestraszone 9-latki zaczęły się rozbierać i zostały w samej bieliźnie. – Usłyszałam od Laury, że panie zaczęły krzyczeć, kazały się rozbierać do bielizny, że obmacywały dziewczynki i złośliwie komentowały: może ukryłaś coś pod cycukszami. I że wysypały dziewczynkom wszystkie rzeczy z tornistrów – opowiadała matka jednej z dziewczynek.

Kierowniczka sklepu miała powiedzieć, że dziewczynki wzbudziły zainteresowanie ochroniarza, ponieważ patrzyły w kamerę i się dziwnie zachowywały. – Dlatego dzieci zostały przeszukane, ale że nic przy nich nie znaleziono, to nikt nie wezwał policji ani nie poinformował rodziców czy opiekunów prawnych. Trzeba pilnować dziecko. Bo różnie bywa. Teraz nic nie wzięła, ale następnym razem może wziąć – dodała.

O sprawie została powiadomiona policja. Funkcjonariusze skierowali sprawę do prokuratury, ale ta odmówiła wszczęcia postępowania tłumacząc, że dziecko samo się rozebrało. Poza złożeniem zażalenia na działania prokuratury, mama dziewczynki domagała się 50 tys. zł odszkodowania od Rossmanna. – Zaskarżyliśmy tę decyzję, uzasadniając, że w prokuraturze błędnie uznano, że nie doszło do naruszenia nietykalności cielesnej małoletniej. W rzeczywistości ekspedientki sklepu Rossmann dopuściły się czynności zbliżonej do przeszukania bez zgody pokrzywdzonej – tłumaczy mecenas Michał Fertak, który reprezentuje kobietę. Finalnie sprawa trafiła do sądu, ale postępowanie zostało umorzone.

Rossmann tłumaczy zachowanie pracownika

Materiały z monitoringu zostały przekazane policji, z którą od początku współpracowaliśmy. Z tych materiałów oraz zebranych przez nas informacji jednoznacznie wynika, że zachowanie naszych pracowników było prawidłowe (w tym np. dziewczynki cały czas były w ubraniach). Prawdopodobnie na tej podstawie prokuratura podjęła decyzję o niewszczynaniu postępowania karnego przeciwko naszym pracownicom i ochronie, a sąd podtrzymał jej decyzję. Jedynym błędem ze strony naszych pracownic było niewezwanie na miejsce policji, co zgodnie z naszymi procedurami powinny były zrobić. Nasze pracownice tłumaczyły to naruszenie subiektywnie pojętym dobrem dzieci – napisano w oświadczeniu.

Czytaj też:
Polacy najchętniej kupują w Biedronce. Ubrania wybierają w Pepco

Źródło: Onet.pl