Wałęsa: trwa walka ze mną

Wałęsa: trwa walka ze mną

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Z. Furman/Wprost
Według byłego prezydenta Lecha Wałęsy, lustracja w obecnym kształcie to "zemsta słabych ludzi". Wałęsa uważa, że nie znajdzie się na liście tajnych współpracowników, którą ma przygotować IPN, bo "nie ma nigdzie żadnego oryginalnego dowodu" jego współpracy ze służbami specjalnymi PRL.

"Ja wiem, co w życiu robiłem. Wiem, że nie ma nigdzie mojego podpisu, żadnego dokumentu, dowodu, bo ja nic takiego nie robiłem. Jest natomiast ze mną walka" - powiedział Wałęsa, który w poniedziałek rano był gościem Radia Zet.

Jak dodał, jego nazwisko mogłoby się znaleźć na liście TW, "gdyby był najmniejszy dowód oryginalny". "Jeśli chodzi o Lecha Wałęsę nie ma nigdzie żadnego oryginalnego dowodu, bo nie mogło go być" - oświadczył były prezydent.

Nowa ustawa lustracyjna nakłada na Instytut Pamięci Narodowej obowiązek przygotowania spisu wszystkich osób współpracujących z tajnymi służbami PRL. Instytut ma w ciągu pół roku zacząć publikować spisy poszczególnych kategorii osób współpracujących z organami bezpieczeństwa PRL, co do których zachowały się dokumenty współpracy; oficerów tych służb; osób przez nie inwigilowanych oraz członków władz z lat PRL.

Na liście agentów mają się znaleźć osoby - traktowane przez służby PRL jako informatorzy - które zobowiązały się do udzielania im informacji lub też im ich dostarczały.

"W tym wykonaniu lustracja to zemsta słabych ludzi, którzy tym sposobem chcą aktywniejszych wyrzucić. Tylko słabi, tchórze nie mieli do czynienia z bezpieką i nie mieli założonych dokumentów różnego typu i oni dziś wyrastają na bohaterów" - uważa Wałęsa.

Na stwierdzenie prowadzącej rozmowę, że Jarosław i Lech Kaczyńscy "chyba nie są tchórzami, bo mają dokumenty", Wałęsa odparł: "też słyszałem, że mieli jakieś +podrabiania+, chociaż oni byli tak tchórzliwi w tamtym czasie, że nikt nie musiał podrabiać".

Według byłego prezydenta, "lustracja potrzebna jest małym ludziom". Wałęsa powiedział, że "trzeba małpie brzytew zabrać, by już nie można było tym grać". Jego zdaniem, przepisy lustracyjne powinny być tak skonstruowane, by każdy miał "natychmiastową szansę udowodnienia, że to jego dotyczy".

Wałęsa powtórzył, że prezydent Lech Kaczyński opowiada "bzdury" mówiąc, że "już niebawem poznamy całą prawdę o Lechu Wałęsie". Obecny prezydent w ubiegłotygodniowym wywiadzie dla tygodnika "Wprost" powiedział, że Wałęsa "jako prezydent oparł się na aparacie dawnych służb specjalnych".

Były prezydent podkreślił, że on sam chciał dekomunizacji, ale na "trochę innych zasadach". Jak powiedział, "dzielił ludzi (...) na aktywnych, nieaktywnych, porządnych i mniej porządnych".

Wałęsa pytany, czy obawia się Andrzeja Gwiazdy w Instytucie Pamięci Narodowej (Gwiazda został zgłoszony przez posłów PiS jako kandydat do kolegium IPN) odpowiedział: "nie, wreszcie się przekona i zdąży mnie przeprosić za to, że opowiadał wiele razy bzdury".

Były prezydent wypowiedział się krytycznie o zapowiedzi wiceministra edukacji z Ligi Polskich Rodzin Mirosława Orzechowskiego, że kandydaci na dyrektorów szkół, którzy nie odetną się od komunistycznego dziedzictwa, nie będą powoływani na te stanowiska. "Słabi ludzie, którzy nie mają pomysłu, nie potrafią budować zgody, walczą, by utrudnić innym, którzy mają coś do powiedzenia zapłacą swój rachunek w swoim czasie" - skomentował tę inicjatywę MEN Wałęsa.

pap, ss


Czytaj też: Wałęsa gorszy od Kwaśniewskiego