W liście z 4 listopada Rafał Trzaskowski odniósł się do zapowiadanych przez MEN konsekwencji wobec nauczycieli biorących udział w protestach po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji oraz zachęcających uczniów do przychodzenia na protesty. „Ta kolejna próba zastraszania środowiska pedagogicznego jest niedopuszczalna, zarówno ze względu na naruszanie zasad demokracji i autonomii szkoły, jak i w świetle przepisów obowiązującego w Polsce prawa” – czytamy w dokumencie opublikowanym przez Cezarego Jurkiewicza, który jest przewodniczącym klubu PiS w Radzie Warszawy.
Prezydent Warszawy przypomniał, że dzieci mogą wyrażać swoje poglądy oraz brać udział w protestach, a wszelkie działania resortu mające nakłonić dyrekcję szkół i pedagogów do przekazywania informacji na temat protestujących nauczycieli i uczniów są jego zdaniem „naruszeniem prawnie gwarantowanych w Polsce swobód”. Na koniec Trzaskowski zaapelował do MEN o „zaprzestanie retoryki szantażu i narzucania szkołom »jedynie słusznych poglądów”.
Rafał Trzaskowski napisał list, Przemysław Czarnek odpowiada
Minister edukacji i nauki wystosował na Twitterze krótkie oświadczenie, apelując do Rafała Trzaskowskiego o „zaprzestanie szerzenia nieprawdziwych informacji”. Przemysław Czarnek zaznaczył, że dyrektorzy szkół nie musieli podawać kuratorom danych nauczycieli i uczniów biorących udział w demonstracjach. Stwierdzenie, że MEN wyciągnie konsekwencje za pojawianie się na protestach i wyrażanie swoich poglądów nazwał „kłamstwem”.
Szef resortu nazwał list prezydenta Warszawy „histeryczną próbą fałszowania stanowiska” ministerstwa. Jego zdaniem tego typu pisma to „zagłuszanie poczucia winy ich autorów za zachęcanie uczniów do udziału w protestach w szczycie pandemii koronawirusa”. „To skrajny brak odpowiedzialności oraz realne przyczynianie się do narażania życia i zdrowia wszystkich Polaków” – podsumował.
twitterCzytaj też:
Ardanowski stawia warunki. „To od PiS-u zależy, czy na następnym posiedzeniu Sejmu będą mieli większość”