Radna PiS odchodzi z partii. „Nie dam sobie kneblować ust nikczemnymi groźbami”

Radna PiS odchodzi z partii. „Nie dam sobie kneblować ust nikczemnymi groźbami”

Marta Grzeszczyk
Marta Grzeszczyk Źródło:Facebook / Marta Grzeszczyk
Marta Grzeszczyk, łódzka radna Prawa i Sprawiedliwości, odchodzi z partii. Działaczka samorządowa krytykowała m.in. orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. W jej opinii żadne prawo nie może zmuszać kobiety do heroizmu.

Marta Grzeszczyk jest łódzką radną od trzech lat. Wcześniej była związana z Platformą Obywatelską. Za pośrednictwem Facebooka działaczka samorządowa przekazała decyzję o odejściu z partii. „Przez 11 lat mojej politycznej aktywności nikt nigdy nie zagroził mi utratą pracy ze względu na moją aktywność lub moje poglądy, aż do ostatniego piątku. Stłoczeni w małym, dusznym pokoiku, między innymi, członkowie zarządu łódzkiego PiS postawili mi tchórzliwe ultimatum. Trzymając w dłoniach moje oświadczenie w sprawie wyroku TK opublikowanego w czasie Strajku Kobiet i odwołując się do mojego ostatniego wywiadu w Radio Łódź przekazano mi, że »jeden telefon dzieli mnie od zwolnienia«, więc mam się dobrze zastanowić, co będę dalej publicznie mówić” - twierdzi radna.

Radna PiS o aborcji: Żadne prawo nie może zmuszać kobiet do heroizmu

Marta Grzeszczyk nawiązała do swojej rozmowy z Radiem Łódź, w którym komentując orzeczenie TK ws. aborcji powiedziała, że „żadne prawo nie może zmuszać kobiet do heroizmu”. „Od zawsze kulturalnie i merytorycznie starałam się, w zgodzie ze swoimi poglądami, reprezentować mieszkańców mojego okręgu. Sprawy z zakresu ochrony środowiska, kultury, sportu, kwestie społeczne, potknięcia magistratu w prowadzeniu inwestycji i ciągłe zadłużanie miasta, zawsze były i nadal będą obszarem mojego zainteresowania i działania” - pisze działaczka dodając, że „nie da sobie kneblować ust nikczemnym groźbami”. „Nie będę też milczeć, w sprawach dla mnie ważnych” - zaznacza.

facebook

Łódzka radna przyznaje również, że dojrzewała do decyzji o wystąpieniu z PiS od dłuższego czasu, ze względu na ilość spraw, z którymi się nie zgadza. „To ultimatum przelało czarę. Dlatego od dziś idę swoją, własną drogą - bez partii i bez klubu. Bez ludzi, którzy nie są w stanie znieść mojej determinacji i profesjonalnego podejścia do pracy w samorządzie. Nie będę marnować swojej kadencji na stanie w kącie” - podsumowuje dodając, że „ostatnie wydarzenia ostatecznie utwierdziły ją w przekonaniu, iż życie w zgodzie z poglądami z dala od toksycznych ludzi jest dla niej najważniejsze”.

Czytaj też:
„Niedyskrecje parlamentarne”: Gowin czyści się z „pisowskości”, Komorowski: Trzaskowski albo koniec PO

Źródło: WPROST.pl