4 tys. osób na Paradzie Równości

4 tys. osób na Paradzie Równości

Dodano:   /  Zmieniono: 
Około 4 tys. osób wzięło udział w Paradzie Równości, zorganizowanej przez środowiska gejów i lesbijek. Demonstracja przebiegła pokojowo, choć jej przeciwnicy próbowali ją zakłócić. Interweniowała policja, zatrzymano kilkanaście osób.

Parada Równości - jak mówili jej organizatorzy - ma przypominać o tym, że prawa człowieka są uniwersalne i przysługują wszystkim, także przedstawicielom mniejszości seksualnych. W pochodzie maszerowali m.in. członkowie Stowarzyszenia Gejów i Lesbijek na rzecz Kultury w Polsce, Kampanii Przeciw Homofobii oraz przedstawicielki środowisk feministycznych, politycy.

Parada przeszła ulicami: Piękną i Marszałkowską do placu Bankowego. Jej uczestnicy nieśli ze sobą tęczowe transparenty, tablice m.in. z hasłami "Homofobia stop" i balony. Skandowali hasła: "Polska wolna od faszystów" i "Tu się leczy nacjonalizm". Na czele Parady jechała kolorowa platforma z głośnikami, z których rozlegała się muzyka.

Wśród manifestujących można było zobaczyć m.in. posłów lewicy Ryszarda Kalisza, Joannę Senyszyn i Jerzego Wenderlicha. A także zagranicznych polityków, m.in. liberalnego posła z Holandii Borisa van der Hama, niemiecką posłankę z Partii Zielonych Claudię Roth i szwedzką minister do spraw europejskich Cecilię Malmstroem.

Uczestnicy mówili PAP, że "przyszli, by okazać solidarność z gejami i lesbijkami" i przekonywali, że "parada to nie promowanie homoseksualizmu, ale przejaw tolerancji". Robert Biedroń z Kampanii przeciw Homofobii uważa, że parada jest wyrazem wsparcia nie tylko dla homoseksualistów w Polsce, ale również w innych krajach byłego bloku wschodniego - m.in. na Litwie i w Rosji. Według posła SLD Ryszarda Kalisza, "parada miała pokazać, że wszyscy ludzie są równi, a w Polsce jest szacunek dla mniejszości".

Jak powiedział PAP rzecznik komendanta stołecznego policji, Mariusz Sokołowski, odnotowano jedynie drobne incydenty. Przed Sejmem policja zatrzymała pięć osób, które próbowały przedrzeć się przez kordon w stronę uczestników parady. "Doszło - tak mówią świadkowie tych zdarzeń - do uderzenia funkcjonariusza, te osoby odpowiedzą przed sądem za swój czyn" - powiedział rzecznik.

Następnie na placu Konstytucji kilkanaście osób protestujących przeciwko paradzie zostało usuniętych przez policjantów z jezdni, gdzie się położyli, aby zablokować trasę przemarszu. "Te osoby zostały przeniesione na chodnik i otoczone kordonem policji. Następnie przewieziono je do komendy rejonowej policji w Śródmieściu i prawdopodobnie zakończy się to postępowaniem mandatowym" - dodał Sokołowski.

Nad bezpieczeństwem manifestujących czuwało kilkuset funkcjonariuszy i policyjny helikopter.

Parada Równości jest częścią trwających w Warszawie od 12 do 20 maja Dni Równości, w ramach których organizowane są wystawy, koncerty, festiwal filmowy i konferencja naukowa nt. emancypacji i dyskryminacji.

W sobotę o godz. 19 w jednym z warszawskich klubów odbędzie się koncert i gala, podczas której wręczone zostaną "Hiacynty" - nagrody Fundacji Równości za zasługi na rzecz tolerancji i równouprawnienia. W tym roku laureatami zostali m.in. niemiecka posłanka Claudia Roth, aktorka Krystyna Janda oraz teolog, b. dominikanin Tadeusz Bartoś.

Parady Równości organizowane są w Warszawie od 2001 roku. W 2005 roku władze Warszawy zakazały parady motywując to względami bezpieczeństwa. Zakazały także niektórych z kilku wieców, które miały zastąpić przemarsz.

Na początku maja tego roku Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał, że zakaz naruszył Europejską Konwencję Praw Człowieka. Trybunał uznał, że władze Warszawy złamały zagwarantowane w art. 11 Konwencji prawo do zgromadzeń i pokojowego wyrażania poglądów, a także zakaz wszelkiej dyskryminacji (art. 14) i prawo do skutecznego środka odwoławczego (art. 13).

ab, pap